Aż sześć zarzutów usłyszał nastolatek, który podróżował autobusem krakowskiego MPK bez biletu. Pech chciał, że agresywny 17-latek napotkał kontrolerów. W trakcie interwencji chłopak rzucił się na kontrolerów, a na miejsce wezwano policję. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
Do zdarzenia doszło 1 maja w jednym z autobusów krakowskiego MPK. Kontrolerzy poprosili 17-latka o okazanie biletu. Chłopak wpadł w szał i zaczął obrażać kontrolerów, a następnie rzucił się na nich z pięściami i groził zabójstwem. Na miejsce wezwano policję, która szybko obezwładniła krewkiego nastolatka.
W trakcie interwencji policji chłopak ubliżał i szarpał funkcjonariuszy, nie chciał też wykonywać poleceń policjantów i ostatecznie siłą został doprowadzony na komisariat, gdzie powiadomił, że jest chory na koronawirusa. 17-latek został przewieziony do szpitala i poddany testowi na COVID-19. Jego zapewnienia okazały się kłamstwem, a cała interwencja zakończyła się w policyjnym areszcie.
17-latek usłyszał sześć zarzutów dotyczących znieważenia funkcjonariuszy policji, naruszenia nietykalności cielesnej oraz znieważenia kontrolerów biletów, a także kierowania wobec jednego z nich gróźb pozbawienia życia. Chłopak odpowie też za niestosowanie się do nakazu noszenia maseczki ochronnej oraz fałszywą informację o rzekomym zakażeniu koronawirusem, przekazaną policjantom w trakcie interwencji. W sumie grozi mu do 2 lat więzienia.