Kraków – jak każdego lata – walczy z plagą komarów. Jak się okazuje, ich populację można ograniczać w prosty sposób, ale pomóc muszą sami mieszkańcy miasta.
Ciepłe, długie, letnie dni sprzyjają wieczornemu wypoczynkowi na działkach, w ogródkach czy na balkonach. Niestety, rekreację ta jak co roku zakłócają chmary komarów, które skutecznie uprzykrzają życie mieszkańcom Krakowa.
– Niemile widziani goście, często zaglądają do naszych domów, na nasze ogródki i balkony. Walka z nimi nierzadko bywa nieskuteczna i trudna – przyznają przedstawiciele Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie.
Jak zaznaczają, w mieście nie stosuje się środków biobójczych w celu ograniczenia ilości komarów.
Opryski insektycydami nie działają selektywnie i niestety uśmiercają również inne pożądane owady, np. pszczołowate. Dodatkowo populacja komarów bardzo szybko się odbudowuje w przeciwieństwie do populacji drapieżców polujących na komary.
Nie oznacza to jednak, że jesteśmy skazani na ukąszenia komarów. Jak podkreślają eksperci z ZZM, istnieją naturalne metody na zmniejszenie ich populacji w mieście.
– Głównym źródłem problemu są pozostawiane w podwórkach i na balkonach otwarte pojemniki np. doniczki, spodki, opony, większe foliowe elementy, zatkane rynny, a nawet znicze na cmentarzach, gdzie gromadzi się woda deszczowa. W jednej dużej oponie przez lato rozwija się tysiące larw komarów. Należy pamiętać, aby opróżniać regularnie z wody takie przedmioty (wystarczy raz w tygodniu) lub umieszczać je dnem do góry. Zapobiega to rozmnażaniu się komarów, które potem ochoczo odwiedzają nas na wspólną biesiadę! – radzą przedstawiciele zarządu.