Małgorzata Wassermann nie planuje zasiadać na fotelu prezydenta Krakowa. Posłanka Prawa i Sprawiedliwości po raz pierwszy od dawna wypowiedziała się w temacie ewentualnego startu w przyszłorocznych wyborach i choć nie mówi stanowczo „nie”, to wyraźnie daje do zrozumienia, że widzi się w innej roli. – Chcę pracować w miejscach, w których się znajduję. I proszę mnie na siłę nigdzie indziej nie wysyłać – powiedziała Wassermann na antenie Radia ZET.
Małgorzata Wassermann w połowie października uzyskała doskonały wynik w wyborach parlamentarnych, zdobywając blisko 126 tys. głosów. W poprzednich wyborach na prezydenta Krakowa także mogła liczyć na spore poparcie wśród wyborców. To automatycznie stawiało ją w roli murowanego kandydata do startu w kolejnych wyborach. Tyle tylko, że od pewnego czasu z otoczenia Małgorzaty Wassermann docierały sygnały, że nie jest ona do końca zainteresowana taką propozycją.
- Rozmowy trwają. Kiedy się one zakończą i będzie odpowiedni czas wtedy odpowiednie osoby je zakomunikują – powiedziała tajemniczo na antenie Radia ZET. Na pytanie dziennikarki „Chciałabym zostać w końcu prezydentem Krakowa?” posłanka odpowiedziała jednak stanowczo „nie”. Podkreśliła przy tym, że chciała zdobyć mandat posła, by dobrze reprezentować Kraków i region w Sejmie i to jej się udało. Nie planuje więc wielkiej pościgu za fotelem prezydenta Krakowa.
Na ten moment swój start w wyborach potwierdził Łukasz Gibała oraz wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig, swój start ogłosił też rektor Uniwersytetu Ekonomicznego Stanisław Mazur, a z ramienia PO kandydatem ma zostać Aleksander Miszalski. Wśród potencjalnych nazwisk wymienia się jeszcze Darię Gosek-Popiołek z Lewicy. Jeśli Małgorzata Wassermann rzeczywiście nie zdecyduje się na start w wyborach, to otwartym pozostaje pytanie, kto mógłby zostać wystawiony przez Prawo i Sprawiedliwość w wyborach prezydenckich.