Strefa Czystego Transportu później niż planowano, dodatkowe konsultacje społeczne i odroczenie obostrzeń dla mieszkańców Krakowa. To propozycje wiceprezydenta Krakowa Andrzeja Kuliga po rozmowach z Zarządem Transportu Publicznego ws. budzącej ogromne kontrowersje strefy, jaka ma zacząć obowiązywać od 1 lipca przyszłego roku- tak zdecydowali radni, którzy im bliżej wyborów samorządowych, tym szybszym tempem wycofują się ze swoich pierwotnych planów.
Rada Miasta Krakowa początkowo przegłosowała przepisy, zgodnie z którymi już 1 lipca przyszłego roku, część krakowian nie będzie mogła wjechać do miasta i poruszać się po nim swoimi samochodami, które nie spełniają odpowiednich norm emisji spalin. Uchwałę przegłosowano dzięki poparciu radnych z klubów Platforma Obywatelska-KO, Nowoczesny Kraków, Przyjazny Kraków oraz Kraków dla Mieszkańców. Przeciwni byli radni z Prawa i Sprawiedliwości.
Przepisy zakładają, że od 1 lipca do Krakowa nie wjadą najstarsze samochody, które zostały zarejestrowane przed 1 stycznia 2023 roku i nie spełniają normy Euro 1 dla silników benzynowych oraz Euro 2 dla jednostek diesel. Pojazdy zarejestrowane po 1.01.2023 będą musiały spełniać co najmniej normę Euro 3 i Euro 5 w zależności od posiadanego silnika.
Wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig, który nie zasiada w Radzie Miasta Krakowa, postanowił wyjść z inicjatywą złagodzenia przepisów, które budzą wśród mieszkańców ogromny sprzeciw. Wielu krakowian przekonuje bowiem, że to ograniczanie ich prawa do posiadania oraz zbyt krótki okres na dostosowanie się do wymagających przepisów, które dla wielu osób będą oznaczały konieczność zakupu nowego, młodszego samochodu, bądź przesiadki do pojazdów komunikacji miejskiej.
Kulig po rozmowach z Zarządem Transportu Publicznego zaproponował, by wejście przepisów w życie zostało poprzedzone dodatkowymi, bardziej szczegółowymi konsultacjami społecznymi oraz by obostrzenia obowiązywały nieco później i zakładały dodatkowy okres adaptacji dla osób zameldowanych w Krakowie.
Propozycja wiceprezydenta Krakowa zakłada, by od 1 lipca przyszłego roku do Krakowa mogły wjechać jedynie pojazdu benzynowe spełniające normę Euro 1 oraz diesle z normą Euro 2. Drugi, dodatkowy etap wdrażania przepisów miałby obowiązywać od lipca 2026 roku. W tym przypadku, by wjechać do Krakowa, trzeba będzie posiadać auto z silnikiem spełniającym normy Euro 2 dla benzyny i Euro 4 dla oleju napędowego, ale z ważnym zastrzeżeniem- mieszkańcy Krakowa nadal będą podlegali przepisom z pierwszego etapu wdrażania zapisów Strefy Czystego Transportu.
– Z naszych obserwacji i badań wynika, że w grupie najstarszych pojazdów najliczniejsze są auta osób spoza miasta. I to właśnie one są największymi trucicielami. Mówiąc wprost, dotyczy to głównie busów dowożących pasażerów z gmin ościennych do Krakowa – przekonuje wiceprezydent Kulig.
Kolejnym pomysłem jest zrezygnowanie ze specjalnych naklejek, które miały pojawić się na pojazdach dopuszczalnych do poruszania się po Krakowie.
Swoje pomysły na łagodzenie przepisów mają również radni- co najciekawsze, to te same osoby, które jeszcze kilka tygodni temu nie chciały słyszeć o żadnych ustępstwach w sprawie SCT i ostatecznie przegłosowały restrykcyjne przepisy. Swoją propozycję, po pomyśle łagodzenia przepisów przez władze miasta, przedstawił m.in. Łukasz Maślona z klubu Łukasza Gibały. Jego propozycja także zakłada profity dla mieszkańców Krakowa, który rejestrując swoje pojazdy przed 1 stycznia 2023 roku, mogliby bez ograniczeń czasowych poruszać się po Krakowie i to mimo niespełniania przez ich pojazdy norm emisji spalin. Zmiana nie obejmowałaby jedynie mieszkańców posiadających samochody ciężarowe bądź autobusy.