– To będzie kolejny dramat. Najpierw most Dębnicki, potem Kościuszki, teraz to… jak żyć? – pyta Pan Mirosław, który codziennie pokonuje do pracy drogę przez most Grunwaldzki. Przynajmniej na ten moment, bo już niebawem most zgodnie z zapowiedziami urzędników zostanie całkowicie zamknięty, a docelowo za kilkanaście lat… rozebrany.
Ekspertyza specjalistów wykazała, że ratunku dla mostu już nie ma. Jakiekolwiek remonty będą tylko wyrzucaniem pieniędzy w błoto, ale uniknąć się tego nie da, bo projektowanie i procedura przetargowa zajmą sporo czasu. Według oceny naukowców Politechniki Krakowskiej most po przeprowadzeniu doraźnych prac będzie mógł służyć krakowianom do 2038 roku. W tym czasie trzeba będzie przeprowadzić wszystkie niezbędne etapy planowania i zabezpieczenia środków.
Od pół roku na moście obowiązuje ograniczenie tonażu do 7,5 tony, a skrajny pas jezdni od strony Wawelu został wyłączony z ruchu i przekształcony w ścieżkę rowerową. Wszystko po to, by ograniczyć zużycie mostu, który jest mocno nadszarpnięty zębem czasu.
Aktualny remont mostu Grunwaldzkiego obejmie kluczowe elementy konstrukcji, w tym:
- wymianę nawierzchni jezdni i torowiska tramwajowego, co poprawi bezpieczeństwo i komfort użytkowania mostu
- naprawę żelbetowej płyty mostu, która stanowi podstawę całej konstrukcji
- przebudowę ciepłociągu, aby zmodernizować infrastrukturę techniczną biegnącą przez most.
Dokładny zakres prac zostanie określony po zakończeniu prac projektowych.
Zarząd Dróg Miasta Krakowa przewiduje, że remont wymusi czasowe wyłączenie mostu z ruchu samochodowego na co najmniej osiem miesięcy. Co więcej, przez około sześć miesięcy ruch tramwajowy również będzie wstrzymany.
W tym czasie zostanie wprowadzona tymczasowa organizacja ruchu, której szczegóły są obecnie ustalane. Priorytetem jest zapewnienie alternatywnych tras komunikacyjnych oraz minimalizowanie utrudnień dla mieszkańców.