To już 75 lat istnienia Artystycznej Pracowni Krawieckiej i 100 rocznica urodzin Pańskiego ojca, Śp Józefa Turbasy. Jakie są Pana pierwsze wspomnienia z działalności zakładu?
Pierwsze lata działalności naszego zakładu, to praca w sąsiedniej kamienicy, również przy Gertrudy. Początkowo pracownia była częścią mieszkania na parterze. To były nie łatwe czasy, najpierw rządów Bieruta później Gomółki. Mój ojciec był wrogiem ,,ludu’’, mając maszynę do szycia był właścicielem prywatnych środków produkcji. Ja wychowałem się w pracowni, wśród szpilek, wśród szpulek. Pamiętam pracę z dawnych czasów. To był zupełnie inny etos pracy. Czasami tworzenie zaczynało się o ósmej rano a kończyło po godzinie dziesiątej wieczorem.
– Jak wyglądał dzień pracy Śp Józefa Turbasy?
Ojciec zawsze zaczynał od mszy świętej u Bernardynów o godzinie 7:00. Później wybierał się na Wawel, aby uporządkować swoje myśli. O godzinie ósmej wkraczał do pracowni, rozkładał materiał i brał kredę do ręki. Podczas pracy albo nucił albo śpiewał. Dla niego krojenie i projektowanie to była prawdziwa radość.
– Jak dziś wygląda dzień Jerzego Turbasy?
W czasach przed pandemicznych, zaczynałem od wejścia do pracowni, przygotowania wszystkich materiałów dla naszych pracowników. Następnie konieczne dla mnie było pójście do Rio na kawę. Tam otwierałem kalendarz i planowałem cały dzień. Dla Pana może to być niewiarygodne, ale to już pół wieku mojej tradycji chodzenia do Rio. W drodze powrotnej do pracowni, zawsze zatrzymywałem się u Dominikanów.
– Kiedy zdecydował się Pan pójść w ślady ojca?
To był pewien proces. My w rodzinie odziedziczyliśmy taki gen piękna, ja oczywiście po moim ojcu, ale mieliśmy w rodzinie także rzeźbiarza – Pawła Turbasa. Ja poszedłem na architekturę. Udało mi się zdobyć dyplom z wyróżnieniem. Projektowałem wiele domów jednorodzinnych i willi dla dyplomatów w stolicy. Realizacje w latach osiemdziesiątych były szalenie ryzykowne dla zdrowia, poza tym żal było mi tej wielkiej legendy jaką stworzył mój ojciec tutaj w Krakowie. Postanowiłem kontynuować tą legendę.
– Jakie osobistości korzystały z usług Artystycznej Pracowni Krawieckiej?
W smokingu mojego ojca występował Lucjan Kydryński w Opolu i Sopocie. We frakach dyrygowali Kazimierz Kord i Antonii Wit. Ubierał się u nas Czesław Miłosz. Wisława Szymborska poświęciła nam fragment swojego eseju gdzie napisała: ,, Smoking musi być szyty na miarę a najlepiej u takiego mistrza jak Józef Turbasa’’ Nie sposób zapomnieć o Andrzeju Wajdzie który odbierał Oscara od Jane Fondy w naszym smokingu. Całkiem niedawno profesor Antoni Dziatkowiak powiedział mi: ,,do Pańskiego ojca nie przychodziło się na przymiarki tylko po to żeby porozmawiać’’. To też pokazuje format mojego taty. To nie tylko krawiectwo, to coś więcej.
– Czy może Pan opowiedzieć o kulisach otrzymanej przez Pańskiego ojca propozycji pracy od samego Pierra Cardin?
To się odbywało w latach sześćdziesiątych w czasach najlepszego okresu haute couture. Ojciec ubierał dyplomatów, cały konsulat francuski i amerykański. Te garnitury pojawiały się w Paryżu. W pewnym momencie pojawiła się od Pierre Cardin ta szokująca propozycja pracy. Ojciec ze swoją przeszłością w Armii Krajowej miał małe szanse na paszport a już na pewno nie z całą rodziną. Ojciec postanowił, że jak nie pojedzie do świata, to świat przyjedzie do niego
– Jak wygląda dziś praca przy Gertrudy 15?
Mogę porównać naszą działalność do pracy zespołu w Formule 1. My musimy się rozumieć i współpracować. Pracują tu ludzie kochający krawiectwo. Robią to nie dla spraw merkantylnych tylko dlatego, że to uwielbiają. W każdym naszym garniturze są zaklęte konkretne emocje, które towarzyszyły nam podczas projektu i wykonania.
– Jak wygląda procedura powstawania garnituru na miarę?
To trwa wiele miesięcy. To jest jednak 120 godzin pracy a wąskie gardło wykonawcze. Bardzo cieszymy się, że istnieje takie ,,plemię’’ ludzi, którzy mają w sobie gen elegancji. Chciałbym zaprzeczyć krążącemu zabobonowi, że zamawiają takie rzeczy ludzie starsi. W tej chwili ogromną siłę nabywczą posiadają ludzie w wieku 30-40 lat. Mamy wspaniałych młodych klientów, którzy zamawiają garnitur nie tylko po to żeby go mieć. Garnitur szyty na miarę podkreśla osobowość. Inną tkaninę wybierzemy dla introwertyka i ekstrawertyka. Taki garnitur jest jak osobisty podpis. Cieszymy się, że są ludzie którzy to doceniają.
W przyszłą niedzielę obchodzimy 100 rocznice urodzin Śp Józefa Turbasa, Pierwszego Krawca Rzeczpospolitej
Józef Turbasa stworzył legendę firmy, w której ubierały się osobowości tworzące historię drugiej połowy XX i początku XXI wieku. Nazywany był Pierwszym Krawcem Rzeczypospolitej i ambasadorem prawdziwej elegancji.
Jerzy Turbasa kontynuuje z pasją legendę krakowskiej pracowni w drugim pokoleniu. Stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego krawiectwa. Od ponad 30 lat ubiera znane postacie z kręgu nauki, kultury, sztuki, biznesu oraz dyplomacji.
https://turbasa.pl/
Z Jerzym Turbasą rozmawiał Kacper Balawajder