Dziś, po ponad 20 latach poznamy wyrok w głośnej sprawie makabrycznej zbrodni na 23-letniej Katarzynie Z., której oskórowane szczątki znaleziono nad Wisłą. To jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych ostatnich lat, a dziś zapadnie wyrok skazujący bądź uniewinniający podejrzewanego o dokonanie morderstwa Roberta J.
Sprawa ma swój początek 6 stycznia 1999 roku, gdy kapitan statku transportującego kruszywo Wisłą w pewnym momencie poczuł, że coś owinęło się wokół śruby napędowej jednostki. Barka została zacumowana, a na drugi dzień wraz z mechanikiem pokładowym Mieczysław M. zaczął usuwać blokadę śruby. Spodziewali się liny bądź sieci, ale z wody wyciągnęli… ludzką skórę. Na miejsce natychmiast wezwano policję, która zabezpieczyła miejsce odnalezienia szczątków i rozpoczęła poszukiwania sprawcy, ale przede wszystkim… ciała.
Przez ponad 20 lat policjanci wykonali szereg działań operacyjnych, ale wciąż brakowało dowodów, które mogłyby postawić przed sądem i skazać Roberta J. Mężczyzna był bowiem od początku jednym z głównych podejrzanych o dokonanie tej zbrodni. Jego profil psychologiczny wskazywał na liczne zaburzenia- także na tle seksualnym, problemy z życiem w społeczeństwie i zachowania mogące świadczyć o problemach w radzeniu sobie z emocjami. Mężczyzna miał wykazywać również zachowania sadystyczne, a podczas pracy w Instytucie Zoologii zajmował się skórowaniem zwierząt- został zwolniony po tym, jak wymordował wszystkie przebywające w instytucie króliki doświadczalne.
Sylwetka Roberta J. pod wieloma względami idealnie pasuje do profilu sprawcy, który podczas morderstwa wykazał się ogromnym okrucieństwem. Katarzyna Z. przed śmiercią była bita, duszona łańcuchem, morderca podawał jej również środki chemiczne, a ostatecznie zadał wiele ran ciętych i kłutych nożem. Dowody, które pozwoliły na aresztowanie i postawienie przed sądem Roberta J. udało się zdobyć dopiero gdy do życia powołano specjalne Archiwum X- wydział specjalny krakowskiej policji odpowiedzialny za wyjaśnianie spraw, które przez lata nie mogły doczekać się finału. Śledczy w poszukiwaniu sprawcy sięgnęli po najnowsze zdobycze techniki kryminalnej. Dzięki temu udało im się zgromadzić materiał dowodowy, który prokuratura ocenia jako „mocny”.
Proces od początku odbywa się za zamkniętymi drzwiami, śledczy nie mogą więc mówić o zabezpieczonym materiale dowodowym. Obrońca Roberta J. wskazuje jednak, że wnioski wyciągnięte przez prokuraturę na podstawie dowodów są błędne, a samo śledztwo poszlakowe. Trudno więc mówić o spodziewanym wyroku, bo środowisko prawnicze jest mocno podzielone w tej sprawie. Część specjalistów wskazuje, że przebywający od 5 lat w areszcie mężczyzna najprawdopodobniej usłyszy wyrok skazujący i będzie to najwyższy wymiar kary. Nie brakuje jednak głosów mówiących o tym, że niewykluczone jest również uniewinnienie Roberta J. od zarzucanych mu czynów i wypuszczenie na wolność.