Siepraw i Dobczyce mówią stanowcze „nie” dla proponowanego przez Kraków przebiegu trasy S7. Radni obu gmin przegłosowali rezolucję w tej sprawie. To kolejny problem dla GDDKiA, która po oprotestowaniu swoich dotychczasowych propozycji i w oczekiwaniu na tzw. wariant społeczny, rozpoczęła mimo wszystko przygotowania do realizacji inwestycji. Porozumienia jednak nie widać, podobnie jak rozwiązania, które zadowoliłoby wszystkie strony.
Trasa S7 doczekała się kilku wariantów przebiegu, które zostały zaprezentowane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Okazuje się jednak, że wszystkie propozycje spotkały się z dużym sprzeciwem mieszkańców Krakowa, ale również okolicznych gmin. Obawiają się oni nie tylko negatywnego wpływu na środowisko, ale przede wszystkim pogorszenia komfortu życia oraz spadku wartości ich nieruchomości, które stałyby się bezpośrednim sąsiadem trasy ekspresowej.
GDDKiA w obliczu pojawiających się protestów zaproponowała, by specjalnie utworzony zespół wypracował rozwiązanie, które miałoby pogodzić wszystkie strony. Już pierwsze tygodnie pokazały jednak, że może być o to niezwykle trudno, bo choć udało się zaproponować kolejny wariant przebiegu trasy, to został on oprotestowany przez Siepraw, Dobczyce, Wieliczkę oraz Biskupice, które nazwały propozycję „stanowiskiem krakowsko-urzędniczym”. Zaproponowany wariant ma bowiem swój początek na węźle autostrady A4 Kraków-Bieżanów. Następnie prowadzi przez wspomniane gminy łącząc się z istniejącą trasą S7 w okolicach Stróży. Trasa przebiega jednak nad Zatoką Zakliczyńską Zbiornika Dobczyckiego, co zdaniem władz Sieprawia i Dobczyc jest niedopuszczalne. Zbiornik pełni funkcję rezerwuaru wody pitnej i nie są dopuszczone na nim żadne formy wypoczynku czy rekreacji, a tymczasem proponuje się poprowadzenie nad zbiornikiem trasy ekspresowej- na to nie zgadzają się radni podkrakowskich gmin.
Władze w swoich rezolucjach zwróciły jednocześnie uwagę, że propozycja poprowadzenia trasy przez ich gminy wiązałaby się z dużym ryzykiem katastrofy ekologicznej w momencie wypadku komunikacyjnego, ale również wpływałaby negatywnie na istniejące już w tym obszarze m.in. inwestycje rowerowe oraz rekreacyjne. To z kolei oznacza, że ponownie trzeba będzie zasiąść do stołu i zastanowić się nad nową propozycją przebiegu trasy S7, ale o wypracowanie wspólnego stanowiska może być niezwykle trudno. Mapy nie pozostawiają bowiem złudzeń, że w każdym z rozwiązań, któraś ze stron będzie musiała pójść na poważne ustępstwa i część gmin z pewnością zostanie w tym przypadku poszkodowana.