W minioną sobotę samolot linii lotniczych Wizz Air lecący z Tel Awiwu musiał awaryjnie lądować na lotnisku w Balicach. Powideł była informacja o podłożonym na pokładzie samolotu ładunku wybuchowym. Nikomu nic się nie stało, a alarm okazał się fałszywy.
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem. Załoga samolotu otrzymała informację, że na pokładzie ma być podłożony ładunek wybuchowy. Kapitan zgodnie z procedurą podjął decyzję o lądowaniu na najbliższym dostępnym lotnisku.
Władzę portu natychmiast powiadomiły o sytuacji niezbędne służby. Na miejscu pojawiły się jednostki wyspecjalizowane w tego typu działaniach, a samoloty z Wielkiej Brytanii, Paryża czy Rzymu, które miały lądować w Krakowie, zostały przekierowane do Katowic.
Po awaryjnym lądowaniu na pokład samolotu wkroczyły specjalistyczne służby, które przeszukały maszynę. Ładunku wybuchowego jednak nie znaleziono. Żart okazał się być jednak bardzo kosztowny i problematyczny nie tylko dla pasażerów lecących z Tel Awiwu, ale również innych lotów, które zmieniły miejsce swojego lądowania, a pasażerowie musieli zostać przetransportowani do Krakowa.