Jeszcze tylko dziś krakowianie mogą wypowiedzieć się w sprawie Strefy Czystego Transportu. Wczoraj za to odbyły się ostatnie ogólnodostępne konsultacje. W Urzędzie Miasta Krakowa pojawiło się kilkuset mieszkańców. Większość z nich nie przebierała w słowach i domagała się całkowitego porzucenia pomysłu SCT. Po drugiej stronie stali urzędnicy, aktywiści i eksperci Polskiego Alarmu Smogowego, którzy przekonywali, że strefa jest ratunkiem dla Krakowa i przyszłych pokoleń.
To nie było najspokojniejsze spotkanie z mieszkańcami. W sali Urzędu Miasta Krakowa pojawiło się kilkaset osób, zresztą nie wszyscy się pomieścili. Były krzyki, nerwowa atmosfera i interwencja straży miejskiej. Od początku dało się wyraźnie słyszeć głosy przeciwników, którzy nie zgadzają się na- w ich ocenie, dzielenie mieszkańców ze względu na posiadany majątek i ograniczanie ich swobód obywatelskich. Często podczas spotkania pojawiały się również okrzyki „Referendum! Referendum!”. Przeciwnicy SCT domagali się bowiem, by to ostatecznie głos mieszkańców, a nie urzędników zdecydował o tym, czy strefa rzeczywiście powstanie.
Uczestnicy spotkania zauważyli również, że część ankiet bądź badań prezentowanych przez stronę UMK ma sporo nieścisłości bądź nieprawidłowości. Plan urzędników zakładający objęcie strefą terenu całego miasta, powoduje też problemy dot. m.in. korzystania z parkingów typu Park&Ride, które również znalazły się w obszarze objętym restrykcyjnymi przepisami. – Jak do nich mamy dojechać? – pytali mieszkańcy.
Obecny projekt zakłada, że Strefa Czystego Transportu zaczęłaby funkcjonować w Krakowie już od 1 lipca br., ale tylko dla mieszkańców okolicznych gmin i gości „z zewnątrz”. Mieszkańcy mieliby zdecydowanie więcej czasu na dostosowanie się do zapisów SCT. Dla nich przepisy obowiązywałyby dopiero od 1 lipca 2030 roku. Plan zakłada, że do Krakowa mogłyby wjechać samochody napędzane silnikami benzynowymi i instalacjami LPG wyprodukowane przynajmniej w 2005 roku bądź spełniające wymagania normy emisji EURO 4. Dla silników diesla to analogicznie co najmniej 2014 rok produkcji lub norma EURO 6. Z biegiem lat przepisy ulegały by zaostrzeniu, ale tu pojawia się kolejna kontrowersja, na którą uwagę zwrócili mieszkańcy.
Urzędnicy zakładają bowiem możliwość, że na teren SCT mogłyby wjechać pojazdy niespełniające norm i zasad przyjętych w ramach strefy, jeśli ich właściciele zdecydują się wnieść do kasy miasta stosowną opłatę. W ocenie przeciwników SCT to wprost dowód na hipokryzję i na to, że nadrzędnym celem strefy nie jest wcale dbanie o jakość powietrza czy środowisko, a jedynie o podreperowanie miejskiego budżetu.