Ceny krakowskich mieszkań rosną z miesiąca na miesiąc. Od początku roku poszybowały o 4% w górę. Aktualnie, aby kupić nowe M w stolicy Małopolski, trzeba wydać na ten cel średnio 896 tys. zł. Czy spadek cen jest w ogóle możliwy?
Tanich mieszkań ze świecą szukać
Krakowscy deweloperzy budują przede wszystkim dla zamożnych klientów. Mieszkania wprowadzone przez nich w kwietniu na rynek kosztowały średnio ponad 18,1 tys. zł za metr kwadratowy. To zdecydowanie więcej niż średnia cena m kw., która w ubiegłym miesiącu uplasowała się na poziomie 16 127 zł. Co więcej, od początku roku średnia cena m kw. poszła w górę o 4%.
Jak wynika z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl, w kwietniu, w stolicy Małopolski, z rynku praktycznie zniknęły mieszkania z ceną poniżej 10 tys. zł za metr kwadratowy.
W jakich dzielnicach jest najdrożej? Zdecydowanie najwyższe ceny za m kw. notujemy w centrum miasta. W kwietniu br. w dzielnicy Grzegórzki m kw. nowego M kosztował średnio 21 023 zł. Drogo jest także na Zwierzyńcu – 19 490 zł/m kw. Najmniej zapłacimy na Wzgórzach Krzesławickich – 10 471 zł/m kw.
Oferta deweloperów
W kwietniu firmy deweloperskie wyraźnie wyhamowały nową podaż. W ubiegłym miesiącu krakowscy deweloperzy wprowadzili do oferty zaledwie 310 mieszkań. To o ok. 60% mniej niż w marcu. Na koniec kwietnia 2024 roku w ofercie krakowskich deweloperów znalazło się ponad 5 tys. mieszkań. Rok do roku to spadek o 26%.
W jakich dzielnicach podaż nowych nieruchomości wypada najlepiej? W kwietniu 2024 roku najwięcej lokali do wyboru mieli kupujący w dzielnicy Prądnik Biały i Podgórze.
Czy deweloperzy obniżą ceny mieszkań?
W kwietniu w większości największych miast spadła sprzedaż nowych mieszkań. W Krakowie w porównaniu do marca liczba przeprowadzonych transakcji zmniejszyła się o 13%. Dlaczego?
Jak wyjaśnia Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl – Kwietniowe załamanie można wytłumaczyć splotem kilku okoliczności. Jednym z nich może być wygaszenie od stycznia br. programu „Bezpieczny Kredyt 2%”. Przy czym w poprzednich miesiącach deweloperzy jeszcze tego nie odczuli, bo wiele umów deweloperskich zawierały osoby, które dopiero w styczniu i lutym doczekały się pozytywnej decyzji kredytowej. Ponadto być może zapowiedź nowego programu wsparcia kredytobiorców „Kredyt mieszkaniowy #naStart” spowodowała, że część potencjalnych nabywców mieszkań postanowiła poczekać na korzystniejsze warunki kredytowe.
Spadek sprzedaży może być oczywiście również wypadkową zbyt wysokich cen mieszkań. Kupujących po prostu nie stać na stawki, jakie aktualnie proponują deweloperzy. Jak mówi Marek Wielgo – W tej sytuacji całkiem prawdopodobne są promocje, których można się spodziewać głównie w mniej popularnych lokalizacjach oraz w przypadku ostatnich niesprzedanych lokali w inwestycjach rozpoczętych przed lipcem 2022 r. Chodzi o to, że już za niespełna dwa miesiące będą one objęte ochroną Deweloperskiego Funduszu Gwarancyjnego, co wiąże się m.in. z koniecznością odprowadzenia składki ubezpieczeniowej przez dewelopera.
/informacja prasowa/