Rośnie liczba zatruć tlenkiem węgla w Małopolsce! Strażacy biją na alarm i przypominają o podstawowych zasadach, które mogą uratować nasze życie. Pomóc może również zakup czujnika czadu, a to koszt jedynie kilkudziesięciu złotych – przypominają specjaliści.
Od 1 października małopolscy strażacy wyjeżdżali do przypadków zatrucia tlenkiem węgla (popularnym czadem, przyp. red.) aż 30 razy. Rok rocznie scenariusz się powtarza- pojawiają się zimniejsze noce- rośnie liczba przypadków zatrucia czadem. Problem dotyczy nie tylko starych, mobilnych piecyków, którymi mieszkańcy dogrzewają swoje mieszkania oraz domy. Ogromnym problemem jest również brak aktualnych przeglądów i przygotowania do sezonu grzewczego naszych piecyków gazowych (tzw. junkersów) oraz przewodów kominowych.
Kominiarze przypominają, że przed startem sezonu grzewczego powinniśmy zlecić kontrolę przewodów kominowych, by upewnić się, że są one drożne, a ciąg kominowy zapewni nam bezproblemowe korzystanie z urządzeń grzewczych. W Krakowie w ostatnich latach wyraźnie spadła liczba pieców węglowych, ale wciąż są one obecne w innych małopolskich miejscowościach. W wielu blokach nadal też funkcjonują piecyki gazowe, które również wymagają okresowych przeglądów i regulacji, by zapewnić bezpieczne użytkowanie.
Nieocenione są też czujniki czadu- niewielkie urządzenia elektroniczne, które stale monitorują poziom tlenku węgla i gazu w powietrzu, a w przypadku wykrycia niebezpiecznego stężenia, sygnalizują to diodami oraz głośnym sygnałem dźwiękowym. To znak, że powinniśmy jak najszybciej otworzyć okna w naszym mieszkaniu, wyłączyć źródło ogrzewania oraz opuścić lokal i wezwać na miejsce odpowiednie służby. Tego typu urządzenia są niezwykle skuteczne i bardzo dokładnie w pomiarach i choć kosztują zaledwie kilkadziesiąt złotych, potrafią uratować nasze życie.