Krakowianie nie powinni zbliżać się do Wisły i Przemszy oraz innych potoków, mających bezpośrednie połączenie z Wisłą – ostrzegają naukowcy i specjaliści ochrony przyrody. To bezpośrednie skutki pożaru nielegalnego składowiska odpadów, który kilka dni temu miał miejsce w Siemianowicach Śląskich. Badania wody w Wiśle potwierdzają, że skażenie dotarło już do granic Krakowa, ale stężenie chemikaliów nie powinno stanowić zagrożenia dla ludzi i ryb żyjących w rzece. Na wszelki wypadek warto jednak zachować ostrożność.
W ubiegły piątek na nielegalnym składowisku odpadów w Siemianowicach Śląskich wybuchł ogromny pożar. Paliły się niezidentyfikowane do dziś, a składowane na tym terenie chemikalia. Podczas gaszenia pożaru, woda dostawała się bezpośrednio do położonego nieopodal rowu, który ma bezpośrednie połączenie z rzeką Brynicą, która z kolei wpada do Przemszy, a ta wprost do Wisły.
Skażenie najlepiej było widoczne na Śląsku, gdzie Brynica miała czerwony kolor, a na powierzchni unosiły się ropopochodne substancje. Strażacy dobę po pożarze rozpoczęli zbieranie chemikaliów i zanieczyszczeń, ale większość nielegalnych substancji i tak przedostała się do rzeki.
W związku ze skażeniem wojewoda małopolski zwołał posiedzenie Sztabu Zarządzania Kryzysowego i wystosowano ostrzeżenie do mieszkańców i turystów, by w najbliższych dniach nie korzystali z wody płynącej w Wiśle, zaniechali kąpieli i wypoczynku nad wodą. Trudno bowiem było oszacować, jakie mogą być ewentualne skutki kontaktu z wodą, bo do końca nie wiadomo, jakie dokładnie substancje znajdowały się w beczkach na nielegalnym składowisku odpadów. Nie wiadomo również, jaki wpływ chemikalia będą miały na ekosystem rzeczny i żyjące w Wiśle ryby- na ten moment nie odnotowano informacji o śnięciu ryb, ale ewentualne konsekwencje mogą występować w postaci mutogennych zmian w przyszłości bądź dopiero po jakimś czasie ujawnić się w formie chorób ryb i innych organizmów żywych zamieszkujących Wisłę.
