Mandat i zakaz wejścia na pokład samolotu- taka kara spotkała 60-letniego mężczyznę, który w nocy z 9 na 10 maja wywołał fałszywy alarm bombowy na krakowskim lotnisku. Okazało się, że działał pod wpływem emocji i w związku z… ciężką sytuacją życiową.
Do zdarzenia doszło podczas odprawy na jednej z lotów. Mężczyzna poinformował obsługę lotniska, że w swoim bagażu podręcznym ma bombę i zagroził, że się podpali. Na miejsce natychmiast wezwano funkcjonariuszy Zespołu Interwencji Specjalnych, którzy szybko pojawili się na miejscu.
60-latek przyznał się, że wygłaszał groźby i informował o bombie, ale tłumaczył się, że zrobił to w nerwach spowodowanych ciężką sytuacją życiową. Mężczyzna zarzekał się, że żałuje swojego zachowania i nie chciał nikomu zrobić krzywdy. Ostatecznie jego bagaż został skontrolowany i nie wykryto w nim żadnych ładunków wybuchowych.
60-latek został ukarany mandatem i otrzymał zakaz wejścia na pokład samolotu w dniu planowanej podróży.