Trwa paraliż Urzędu Marszałkowskiego po ataku hakerskim. Wczoraj informowaliśmy, że nieznani sprawcy włamali się do systemów informatycznych urzędu. Według najnowszych, nieoficjalnych danych hakerzy mieli skontaktować się z władzami urzędu i zaproponować uwolnienie zaszyfrowanych dokumentów, w zamian za pieniądze.
Systemy informatyczne Urzędu Marszałkowskiego są całkowicie sparaliżowane. Urząd zaleca, by petenci załatwiali swoje sprawy telefonicznie, ale i ten sposób nie gwarantuje sukcesu. Urzędnicy są bowiem pozbawieni dostępu do skrzynek mailowych oraz systemu zarządzania załatwianymi sprawami, a nawet urlopami pracowników urzędu.
Hakerzy mieli zyskać pełen dostęp do dokumentów oraz zdjęć znajdujących się na wspólnych serwerach Urzędu Marszałkowskiego. Nie działają również internetowe komunikatory, prace urzędu utknęły w martwym punkcie. Informatycy i policyjni technicy niemal natychmiast rozpoczęli zabezpieczanie potencjalnych śladów, jakie mogli zostawić hakerzy. Teraz jednak okazuje się, że atak nie był nastawiony jedynie na spowodowanie zamieszania i paraliżu w urzędzie.
Według nieoficjalnych wciąż informacji internetowi złodzieje mieli zgłosić się do urzędu z propozycją odblokowania zaszyfrowanych dokumentów, ale nie za darmo. Nie wiadomo o jakiej kwocie mowa. Nie wiadomo też, jakie będą kolejne kroki urzędu, który chce jak najszybciej odzyskać informatyczną sprawność i wrócić do pracy.