Ksiądz Isakowicz-Zaleski ponownie uderza w archidiecezję krakowską i kardynała Stanisława Dziwisza. Chodzi o sprawę molestowania pana Kazimierza z Małopolski. Mężczyzna miał być wielokrotnie molestowany przez kilku księży z archidiecezji krakowskiej. W pismach przesyłanych do kurii zarzuca on księżom doprowadzenie go do kontaktów pedofilskich, a po uzyskaniu pełnoletności homoseksualnych.
W trakcie przesłuchań, które odbywały się w obecności psychologa, pan Kazimierz zeznał, że do molestowania dochodziło regularnie od 7 roku życia przez nieżyjącego już dziś księdza K. z archidiecezji krakowskiej. Oprawców było jednak więcej, bo w wieku ok. 13 lat został zgwałcony przez kilku innych duchownych. Mężczyzna miał również paść ofiarą gwałtu dokonanego w 2009 roku podczas pracy w jednej z parafii w stanie New Jersey w Stanach Zjednoczonych. Pan Kazimierz według zeznań został najpierw odurzony, a następnie zgwałcony przez pracującego tam księdza Z., który również wywodził się z archidiecezji krakowskiej i nadal pozostaje proboszczem.
Listy pana Kazimierza, molestowanego przez kilku księży z @ArchKrakowska, do ks. kard. Stanisława #Dziwisz.a z 2014 i 2015 r. Listy potwierdzone pieczątką kurii. Mimo obietnic, złożonych w czasie audiencji, pokrzywdzony pomocy nie otrzymał. Więcej https://t.co/8db3aDVoeo pic.twitter.com/ZYu6C6TV8M
— Isakowicz-Zaleski (@IsakowiczZalesk) March 3, 2021
Sprawa trafiła do prokuratury po raz pierwszy w 2019 roku, ale została przez śledczych umorzona. Sprawa została wznowiona dwa lata później, gdy zawiadomienie w tej sprawie złożył kierownik Oddziału Klinicznego Psychiatrii Dorosłych, Dzieci i Młodzieży w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, pod którego opieką znajdował się pokrzywdzony mężczyzna. O sprawie wiedzieli również przedstawiciele kurii w tym kardynał Stanisław Dziwisz, który wielokrotnie w latach 2005-2015 otrzymywał pisma od pokrzywdzonego, który skrupulatnie opisywał krzywdy wyrządzone mu przez księży. Miało również dochodzić do osobistych spotkań z głową krakowskiego kościoła.
Mężczyzna nie doczekał się jednak żadnej reakcji – ostatecznie zdecydował się zgłosić sprawę do organów ścigania, domagając się odszkodowania i wsparcia, gdyż z powodu przejść znajdował się w złym stanie psychicznym i leczył się z powodu zakażenia go przez jednego z księży chorobą weneryczną, nie otrzymał również pomocy materialnej, choć znajdował się w ciężkiej sytuacji finansowej. Jedyną reakcją kardynała Stanisława Dziwisza było przekazanie listu pana Kazimierza przedstawicielom w Watykanie, ale Stolica Apostolska odpowiedziała, iż część osób podejrzewanych o opisywane krzywdy już nie żyje, nie sposób się zatem ustosunkować do zarzucanych im czynów.
Jak poinformował ks. Isakowicz-Zaleski sprawa ponownie została zbagatelizowana nie tylko przez kościół, ale również przez prokuraturę, która w postanowieniu z 22 lutego br. poinformowała, że sprawy opisywane przez pokrzywdzonego w świetle polskiego prawa należy uznać za przedawnione.
„Z uzyskanej opinii biegłego psychologa wynika, że całokształt uzyskanych danych przemawia za stwierdzeniem wiarygodności psychologicznej zeznań pokrzywdzonego, w zakresie zdarzeń odnoszących się do dzieciństwa. Biegła wskazała jednak na potrzebę zasięgnięcia dodatkowej opinii biegłych psychiatry i neurologa” – czytamy w postanowieniu prokuratury.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski podkreśla, że mężczyzna nadal pozostaje w złym stanie psychicznym i fizycznym, żyjącym w materialnej biedzie i mogącym liczyć jedynie na najbliższą rodzinę. Pomimo doznanych krzywd mężczyzna nie stracił wiary w Boga, ma też wciąż nadzieję na sprawiedliwe rozstrzygnięcie sprawy, jeśli nie przez prokuraturę, to przez papieża Franciszka.