Szykują się potężne podwyżki na płatnym odcinku autostrady A4 zarządzanym przez spółkę Stalexport. Za kilkanaście dni kierowcy nie będą już mogli liczyć na zniżkę za korzystanie z automatycznego systemu poboru opłat, powód? „Nie mamy Pan płaszcza…”
To już kolejny raz w ostatnich miesiącach, gdy spółka zapowiada podwyżki. Do tej pory było to dyktowane wysokimi kosztami utrzymania nieco ponad 60-kilometrowego odcinka autostrady. Zarząd spółki rękoma i nogami zapierał się jednak, że to również zachęta dla kierowców, do przesiadania się na aplikacje mobilne i systemy bankowe, które umożliwiają korzystanie z automatycznego systemu poboru opłat, który jest… tańszy. Niewiele tańszy, ale jednak tańszy. I to się jednak skończyło.
Nowy rok przyniósł bowiem zapowiedź spółki, która mówi wprost, że z dniem 16 stycznia 2024 roku: „zniesiona zostanie preferencyjna stawka opłat za przejazd autostradą A4 na odcinku Katowice-Kraków pojazdami kategorii 1 (innymi niż motocykle), promująca od 1 stycznia 2020 r. wykorzystanie płatności automatycznych (A4Go, Telepass i videotolling)”.
To oznacza, że kierowcy, którzy do tej pory za przejazd samochodem osobowym z wykorzystaniem nowoczesnego systemu płacili 13 złotych, zapłacą dokładnie taką samą stawkę, jak wszyscy inni… 15 złotych. Biorąc pod uwagę, że z płatnego odcinka autostrady A4 Kraków-Katowice korzysta średnio 49 tys. samochodów na dobę, to podwyżka przyniesie spółce gigantyczne zyski. Warto przypomnieć, że tylko w trzech kwartałach ubiegłego roku, przychody Stalexportu sięgnęły 376,9 mln złotych, to o 24 proc. więcej niż w tym samym okresie 2022 roku.
Spółka zaznacza jednocześnie, że stara się przeprowadzać wszystkie niezbędne remonty, a te pochłaniają ogromne środki finansowe. I rzeczywiście… mało kierowców pamięta, kiedy i czy kiedykolwiek przejechali między Krakowem i Katowicami bez zwężeń i ograniczeń wynikających z prowadzonych remontów.