Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę krakowskich policjantów, a konkretniej ich kontrole starych, trujących nas samochodów. Inspektorzy przez trzy lata przyglądali się pracy funkcjonariuszy drogówki i jej efektom. Wyniki? Policjanci robią, co mogą, choć wiele zrobić nie mogą.
Wzmożone kontrole jakości spalin samochodów poruszających się po ulicach Krakowa to jeden z elementów miejskiej kampanii walki o czyste powietrze. Wyeliminowanie pojazdów trujących mieszkańców był ważnym elementem współpracy na linii miasto – krakowska policja. Drogówka otrzymała wsparcie, dzięki czemu udało się wyposażyć patrole w specjalne dymomierze i analizatory spalin. Od tego czasu minęło już 5 lat i przyszedł czas na podsumowania.
W czasie wzmożonych kontroli policji, na ręce patrzyli im inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli, którzy sprawdzali nie tylko przebieg kontroli, ale również jakość wyszkolenia policjantów i sprzętu, w który zostali wyposażeni. Wnioski są takie, że jakość szkolenia policjantów jest niewystarczająca, na co uwagę zwrócili sami funkcjonariusze. Drugi poważny problem to sprzęt, który ogranicza ilość przeprowadzanych kontroli.
Nie oznacza to jednak, że praca policjantów nie przyniosła żadnych efektów. W ciągu kilku lat udało się wyeliminować z ruchu drogowego 1200 pojazdów, czyli 13% wszystkich skontrolowanych samochodów. Specjaliści nie mają jednak wątpliwości, że jeśli kontroli byłoby więcej, aut przekraczających dopuszczalne normy emisji także byłoby proporcjonalnie więcej.
NIK zwrócił uwagę na problem dotyczący szkolenia policjantów. Część z nich nie odbyła odpowiednich szkoleń, inni wskazywali, że były one co najwyżej na średnim poziomie. Inspektorzy w swoim raporcie podkreślają, że przeszkolenie pełnej załogi jest trudne choćby ze względu na duże zmiany kadrowe w szeregach krakowskiej policji. Problemem, który wyszczególniono w raporcie, jest również sprzęt, jakim dysponuje drogówka. Urządzenia są nowoczesne i miarodajne, ale mają swoje limity, które ograniczają liczbę wykonywanych kontroli.
Problemem są między innymi baterie dymomierzy i analizatorów spalin, które mogą być ładowane tylko stacjonarnie. Miasto co prawda chce to zmienić i ma plan, by doposażyć policję w mobilne stacje, które pozwolą na ładowanie urządzeń „w terenie”. To z kolei powinno zwiększyć liczbę możliwych kontroli, a co za tym idzie wyeliminować więcej pojazdów przekraczających dopuszczalne normy emisji spalin.
fot. Pixabay.com