Miasto przygotowuje się na ciężką i … drogą zimę. Władze Krakowa poleciły podległym im miejskim jednostkom, by zastanowiły się, jak w ramach swojej działalności mogą zaoszczędzić na rachunkach za prąd czy gaz. Jednym z pomysłów jest czasowe wyłączanie latarni ulicznych, które miało już miejsce w czasie pandemii koronawirusa. Niewykluczone również, że w tramwajach i autobusach zrobi się nieco chłodniej, ale ZTP zapewnia, że nie będzie skracania tras tramwajów i autobusów, bądź oszczędzania kosztem pasażerów.
O tym, że kryzys energetyczny dotknie miasto i jego spółki, nikogo nie trzeba dodatkowo przekonywać. Najbliższe miesiące przyniosą zapewne spodziewane podwyżki, choć nadal nie wiadomo na jakim poziomie. Dla wielu instytucji mogą to być setki milionów złotych, które trzeba będzie pokryć z budżetów ustalanych, zanim nastąpił kryzys i lawinowo rosnące ceny. Czy to oznacza podwyżki dla mieszkańców? Taki scenariusz, póki co nie jest brany pod uwagę, ale każda z podległych miastu jednostek musi opracować własny plan oszczędności.
Niemal pewne jest wprowadzenie czasowego wyłączenia latarni ulicznych. To rozwiązanie, które było już stosowane w czasie pandemii koronawirusa, gdy obowiązywał zakaz opuszczania domów i mieszkań w wyznaczonych przez resort zdrowia godzinach. Miasto podliczyło, że zaledwie czterogodzinne wyłączenie latarni może przynieść nawet 700 tys. złotych oszczędności w skali miesiąca! To ogromne pieniądze, ale też zmniejszenie komfortu dla mieszkańców, a przede wszystkim dla kierowców, którzy nocą będą musieli poruszać się po drogach w kompletnej ciemności. Z pewnością należy również spodziewać się wyłączenia lub skrócenia czasu działania iluminacji miejskich jednostek oraz miejsc takich jak mosty, kładki czy kopce. Miasto zapowiada jednak, że wdroży jedynie te rozwiązania, które nie sprawią, że zagrożone będzie bezpieczeństwo mieszkańców.
Drugim z dyskutowanych rozwiązań jest m.in. obniżenie temperatury w pojazdach krakowskiego MPK. To oznacza, że temperatura byłaby o kilka stopni niższa, ale również na poziomie, które w ocenie miasta nie zagrażałby zdrowiu podróżujących tramwajami i autobusami. To jeszcze nie koniec, bo wyłączone mają być również monitory, na których są obecnie wyświetlane reklamy i miejskie ogłoszenia, a które generują duże zużycie energii elektrycznej. Nie ma jednak mowy o likwidacji bądź skróceniu tras autobusów i tramwajów, wręcz przeciwnie- miasto zapewnia, że połączeń powinno w najbliższym czasie przybywać, o ile uda się pokonać kryzys personalny w krakowskim MPK.
Ostateczna decyzja ws. planowanych oszczędności będzie uzależniona od podwyżek, które miasto powinno poznać w najbliższych tygodniach- obecne umowy na dostawę energii obowiązują bowiem do końca roku.