fbpx
Kraków

Mieszkańcy centrum Krakowa mówią „dość”.

Mieszkańcy centrum Krakowa mają dość nieprzespanych nocy i trwających do białego rana imprez. To efekt rozpoczęcia sezonu letniego i wielkiego powrotu po lockdown’ie związanych z pandemią COVID-19. Mieszkańcy przekonują, że szykuje się kolejny ciężki sezon, który będzie wiązał się dla nich z głośnymi, wulgarnymi rozmowami, krzykami oraz aktami wandalizmu. Wystarczy jeden długi, czerwcowy weekend, by do radnych Dzielnicy I Stare Miasto, napłynęły skargi mieszkańców. – Nie da się tak żyć, bo przez krzyki i muzykę nie da się spać – przekonuje jedna z mieszkanek okolic Rynku Głównego.

Komfort mieszkania w obrębie ścisłego centrum Krakowa powraca od lat jak bumerang. Każdego sezonu mieszkańcy alarmują, że nocne kluby, restauracje i puby ściągają głośnych, pijanych i często również agresywnych ludzi, którzy zakłócają ciszę nocą. Momentem wytchnienia były obostrzenia związane z pandemią COVID-19, które spowodowały konieczność zamknięcia lokali. – Lockdown to był moment wytchnienia, gdzie wreszcie można było otworzyć okno i cieszyć się tą okolicą – mówi Anna Mak, która wynajmuje mieszkanie w Dzielnicy Pierwszej Krakowa.

Miejscy radni znają problem i od lat próbują znaleźć rozwiązanie. O to nie jest jednak prosto, bo funkcjonowanie restauracji, pubów i klubów w centrum Krakowa wiąże się jednoznacznie z wpływami do budżetu miasta i wpływa na atrakcyjność miasta, która z kolei przekłada się na ruchu turystyczny. Dla restauratorów to niezwykle istotne, by po okresie zawieszenia działalności nadrabiać finansowe zaległości. Tymczasem mieszkańcy Krakowa, którzy starają się walczyć z głośnymi gośćmi lokali, mają w ręku nową broń – obostrzenia sanitarno-epidemiologiczne. Mieszkańcy zwracają bowiem uwagę na fakt, że nagminne są przypadki łamania zasad bezpieczeństwa, zachowywania odległości między stolikami i samymi gośćmi. Niewykluczone więc, że niebawem obok zgłoszeń o zakłócaniu ciszy nocnej, pojawią się też te sugerujące łamanie zasad bezpieczeństwa związanych z trwającą pandemią koronawirusa.

Zdaniem radnych najgorzej sytuacja wyglądał w okolicy Rynku Głównego, Kazimierza, ulicy Szewskiej czy Dolnych Młynów. Pomóc miała ubiegłoroczna akcja „Noise Annoyse”, którą mieszkańcy chcieli zwrócić uwagę na problem hałasu. Efekty nie są jednak zadowalające, bo właściciele lokali zrzeszających „głośnych klientów”, ponad społeczną solidarność – co zrozumiałe, stawiają własny biznes.

Jak mówi radna, mimo zeszłorocznej akcji mieszkańców „Noise Annoyse”, nie widać żadnej solidarności społecznej ze strony przedsiębiorców i użytkowników nocnej przestrzeni miasta. Wycofane zostały także podstawowe elementy porozumienia „Odpowiedzialny przedsiębiorca”, które dawało mieszkańcom nadzieję na wprowadzenie ograniczeń w nocnej sprzedaży alkoholu w sklepach, a to właśnie on jest katalizatorem wielu wykroczeń i hałasu. Pomóc ma uchwała radnych przyjęta w maju. Zakłada ona ograniczenie działania ogródków przy barach i restauracjach. W praktyce oznacza to, że goście będą mogli korzystać z ogródków do godziny 22 w dni powszednie i niedziele oraz do godz. 23 w piątki i soboty. Konieczne będzie również zachowanie dwumetrowej odległości dla pieszych na chodnikach, jeśli lokale wykorzystują na swoje potrzeby przestrzeń publiczną.