Coraz więcej kierowców rezygnuje z podróżowania płatnym odcinkiem autostrady A4 Kraków-Katowice. Spółka Stalexport poinformowała właśnie o wynikach finansowych za ostatnie kwartały. Z danych wynika, że kierowców korzystających z autostrady jest coraz mniej, ale… podwyżki spowodowały, że w kasie spółki zostało więcej pieniędzy, dużo więcej.
Z danych opublikowanych przez spółkę Stalexport wynika, że przychody Grupy Kapitałowej Stalexport Autostrady wzrosły w trzech kwartałach br. o 14,2 proc. w porównaniu do tego samego okresu ubiegłego roku. Zysk netto w tym czasie wyniósł 141,8 mln złotych. Okazuje się jednak, że natężenie ruchu- a więc liczba kierowców korzystających z autostrady, spadło o 0,3 proc. Jak to możliwe, że przy mniejszym ruchu zysk jest wyższy?
Kluczowe są tu wprowadzone przez spółkę podwyżki, które sprawiły, że kierowcy za przejazd nieco ponad 60-kilometrów płacą więcej. Do tej pory na ulgę mogli liczyć użytkownicy, korzystający z udogodnienia w postaci videotollingu, ale decyzją spółki, zlikwidowano rozróżnienie cen i teraz bez względu na to, czy korzystamy z tradycyjnej bramki, czy też systemu bezobsługowego, zapłacimy tyle samo.
Spółka tłumaczyła konieczność podwyżek kosztami remontów, które musi przeprowadzić na odcinku A4 przed oddaniem trasy we władanie Skarbu Państwa. Ma to nastąpić w 2027 r. Do tego czasu nawierzchnia musi zostać wyremontowana. Problem jednak w tym, że kierowcy nie pamiętają, kiedy ostatni raz korzystali z pełni możliwości autostrady, która notorycznie jest remontowana, a w rejonie prowadzonych prac obowiązuje zmieniona organizacja ruchu włącznie z ograniczeniami prędkości. Autostrada w remoncie, a opłaty rosną i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić, bo docelowo do 2027 roku przeprowadzone mają zostać prace na całej długości płatnego odcinka autostrady A4.