Nie ma zarzutów dla opiekunów 2-latka, który miał być maltretowany przez swojego ojczyma w celu… wyłudzenia pieniędzy. Śledczy po zatrzymaniu i przesłuchaniu pary, zwolniła ją do domu bez postawienia zarzutów. Oceniono bowiem, że nie ma ku temu żadnych podstaw. Jedynym dowodem na takie postępowanie miałby być internetowy wpis zamieszczony w mediach społecznościowych.
Jak już informowaliśmy dwa dni temu, w mediach społecznościowych pojawił się wpis kobiety, która opisywała, w jaki sposób matka i jej partner mieli bić, kopać i znęcać się nad 2-letnim chłopcem, w wyniku czego ten doznał złamania ręki. Na tej podstawie jego opiekunowie chcieli wyłudzić od przedszkola odszkodowanie, gdyż utrzymywali, że to właśnie w placówce doszło do wypadku.
Sprawą małego Maksa zainteresowało się Biuro Obrony Praw Dziecka, które o całym zajściu poinformowało policję i prokuraturę. Matka i jej partner natychmiast zostali zatrzymani przez policjantów, a chłopiec trafił pod opiekę swojego biologicznego ojca. Od samego początku funkcjonariusze przestrzegali jednak przed ferowaniem wyroków, gdyż w momencie zabezpieczenia dziecka, na jego ciele nie było żadnych śladów świadczących o rzekomej przemocy. Nie było również gipsu i śladu złamań ręki, które opisywała jedna z internautek.
Prokuratura poinformowała, że po przesłuchaniu, zdecydowano o zwolnieniu do domu kobiety i jej partnera, gdyż nie ma podstaw do przedstawienia im zarzutów. Sprawa będzie miała jednak swój ciąg dalszy, bo policja i śledczy chcą wyjaśnić, kto stoi za anonimowym wpisem i jakie były motywy takiego działa, a także, czy w przeszłości w domu Maksa nie dochodziło do aktów przemocy. Wciąż również będzie wyjaśniany mechanizm obrażeń, które miały powstać u chłopca, w czym pomogą specjaliści z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej CM UJ w Krakowie.