Nie koronawirus, a wirus RSV jest obecnie największym problemem przepełnionych oddziałów pediatrycznych w Krakowie. Brakuje wolnych łóżek, a nie ma dnia, by do placówek w naszym regionie nie zgłaszali się kolejni mali pacjenci. Sytuacja jest bardzo poważna.
Wirus RSV nie jest dla pediatrów i lekarzy pierwszego kontaktu niczym nowym. Jego objawy początkowo przypominają te znane jako przeziębienie. Dzieci mają podwyższoną temperaturę lub gorączkę, suchy, a potem mokry kaszel oraz katar. Infekcja szybko jednak potrafi się rozwijać, przybierając bardzo niebezpieczny przebieg, który w wielu przypadkach kończy się na oddziałach pediatrycznych. Dzieci trafiają do szpitali z dusznościami oraz zapaleniem oskrzelików. Wirus RSV jest szczególnie niebezpieczny dla niemowląt i dzieci do 2. roku życia.
Lekarze rodzinni przyznają, że takiej sytuacji jak obecnie nie mieli już dawno, nie ma dnia, by do przychodni nie ustawiały się długie kolejki, a część pacjentów jest odsyłanych do innych lekarzy. Leczenie początkowo nie zdradza swego ciężkiego przebiegu i wskazując na przeziębienie jest bagatelizowane przez rodziców, oraz leczone zachowawczo. Niestety w tym roku coraz więcej przypadków ma ciężki przebieg i dzieci są kierowane na i tak przepełnione już oddziały pediatryczne. W wielu placówkach konieczne było dostawienie dodatkowych łóżek.
W szpitalu im. S. Żeromskiego w Krakowie oddział pediatryczny dysponuje na co dzień 30 łóżkami. Obecnie jest tam już 50 łóżek, a zapotrzebowanie jest jeszcze większe, bo małych pacjentów przybywa. Miejsc brakuje również w Szpitalu Dziecięcym im. św. Ludwika w Krakowie, gdzie uruchomiono już maksymalną liczbę ponad 60 łóżek dla dzieci i wszystkie są zajęte przez pacjentów.
W tym roku szczyt zachorowań na wirusa RSV przyszedł zdecydowanie wcześniej niż w ostatnich latach. Lekarze zazwyczaj notowali wzrost zachorowań w okresie od listopada do lutego, teraz pierwsze przypadki pojawiły się już we wrześniu, a doskonale świadczą o tym zdziesiątkowane grupy dzieci w przedszkolach. W wielu placówkach w grupach, do których na co dzień chodzi około 25 dzieci, jest obecnie zaledwie kilka osób.
Lekarze nie mają wątpliwości, że za tak dużą liczbą zachorowań stoi również izolacja dzieci z powodu pandemii koronawirusa, która spowodowała, że dzieci stały się bardziej wrażliwe na wirusa i ewentualne zachorowanie a ich odporność nie jest na tym samym poziomie co w ostatnich latach.
Niezwykle istotna jest również świadomość rodziców, którzy w przypadku jakichkolwiek objawów przeziębienia lub choroby powinni pozostawić dziecko w domu i nie wysyłać go do przedszkola, gdzie transmisja wirusa jest największa. W przeciwnym razie nie uda się zapanować nad zachorowaniami i to tym bardziej że w szpitalach pojawią się również kolejni mali pacjenci ze zdiagnozowanym zakażeniem koronawirusem.
Niestety- podobnie, jak w przypadku innych chorób wirusowych na RSV nie ma skutecznego lekarstwa ani szczepionki. Jedyną drogą do uchronienia się przed zakażeniem jest profilaktyka, częste mycie rąk, izolowanie osób z objawami przeziębienia oraz wzmacnianie odporności dzieci.