Napisać, że Wisła Kraków przegrała w Wiedniu, to jakby nic nie napisać. O ile po pierwszym meczu przed własną publicznością, podopieczni Kazimierza Moskala jechali na rewanż z Rapidem Wiedeń pełni wiary i nadziei, o tyle można powiedzieć, że już po 24. minutach meczu było wiadomo, że jest to ostatnie spotkanie Wisły Kraków w ramach eliminacji do Ligi Europy. To był jednak dopiero początek strzeleckiego maratonu Rapidu.
Wisła Kraków tydzień temu zebrała sporo pochwał. Dobrze zaprezentowała się w starciu z faworyzowanym przeciwnikiem i przegrała „tylko” 1:2. Do odrobienia była więc strata tylko jednej bramki i na to też zwracał uwagę szkoleniowiec Białej Gwiazdy, mówiąc, że wystarczy jeden gol, by wszystko zaczęło się od nowa.
Niestety strzelanie rozpoczęli wczoraj zawodnicy z Wiednia, którzy już w 6. minucie zdobyli swoją pierwszą bramkę i morale Wiślaków siadło na murawie. Kolejne bramki padały w 24, 30, 34, 45 i 79. minucie- tak… Rapid Wiedeń strzelił Białej Gwieździe aż 6 bramek! Honor drużyny z Reymonta uratował zdobywając jedyną bramkę w tym spotkaniu Angel Rodado, który kilka dni temu poinformował, że zostaje w Krakowie na najbliższe lata- i to chyba jedyne pocieszenie dla kibiców Wisły.
Teraz Biała Gwiazda musi jednak jak najszybciej zapomnieć o porażce w Lidze Europy i skupić się na Lidze Konferencji. Już za tydzień krakowianie zmierzą się ze Spartakiem Trnawa, co wcale nie będzie lekkim spacerkiem i pewną wygraną. Pierwszy mecz zaplanowano 8 sierpnia na wyjeździe.