Każdy, kto posiada choćby jedną kurkę, kaczkę czy gęś, musi ją zarejestrować do 6 kwietnia w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Tak stanowi ustawa przyjęta 4 listopada ub. roku. To może oznaczać, że w przyszłości na Kleparzu nie kupimy wiejskich jajek, ani kurki na niedzielny rosół.
Dokument o systemie identyfikacji i rejestracji zwierząt nakłada na każdego właściciela drobiu, choćby miał jedną sztukę, obowiązek zarejestrowania w ARiMR tzw. zakładu drobiu. Zbulwersowani taką sytuacja są mieszkańcy podkrakowskich miejscowości, którzy prowadzą chów podwórkowy. Mają kilka kurek, by w domu były świeże wiejskie jajka a i sąsiadom się parę sprzeda i do miasta na rynek zawiezie. Pytam gospodynię, gdzie na łące pasą się kurki, czy wie, że musi zarejestrować kury?
Jest zdziwiona i pyta dlaczego? Tłumaczę, że taki przepis obowiązuje. Pytam co o nim sądzi?
Głupota! Czy ci urzędnicy nie mają co robić? Przecież kura dzisiaj jest a jutro jej nie ma. W jesieni lis nam zadusił kilkanaście kur. I co? Każdą zaginioną kurę mam zgłaszać Agencji?
A co z rosołem?
Jak będą nas tak dociskać przepisami, to ani wiejskich jajek ani kurki na rosół nie będzie! – denerwuje się gospodyni.
Przeciwko tym przepisom zaprotestowała Krajowa Rada Izb Rolniczych. List w tej sprawie skierowała do ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka.
Czytamy w nim m.in.
Osoby utrzymujące drób przyzagrodowo powinny być zwolnione z obowiązku rejestracji zakładu drobiu w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Wprowadzenie obowiązku rejestracji „zakładu drobiu” niezależnie od posiadanej liczby drobiu jest dużym zaskoczeniem i wydaje się absurdalne. Zgodnie z rozporządzeniem (UE) 2016/429, które wymaga rejestracji zakładów, w których utrzymywane są zwierzęta lądowe, w tym drób, odstępstwa od tego obowiązku są możliwe w przypadku zakładów stwarzających nieistotne ryzyko dla zdrowia zwierząt lub zdrowia publicznego
Zwolnienie osób utrzymujących drób przyzagrodowo z tego obowiązku jest uzasadnione ze względu na fakt, że utrzymywanie drobiu w małych ilościach we własnych gospodarstwach rolnych czy przy domostwach nie stanowi zagrożenia dla zdrowia zwierząt ani zdrowia publicznego.
Takie działania pozwolą na uwolnienie rolników od dodatkowych obciążeń administracyjnych i pozwolą skupić się na głównych działaniach związanych z prowadzeniem swoich gospodarstw.
ARiMR poinformowała dzisiaj, że pracuje nad zmianą tych przepisów, ale dokładnie w jaki sposób i czego dokładnie będą dotyczyć, na razie jest objęte tajemnicą