Radni Krakowa zdecydowali, że od 2026 roku do Krakowa będą mogły wjechać jedynie samochody napędzane silnikami benzynowymi spełniającymi co najmniej normę Euro 3 oraz diesle z normą nie niższą niż Euro 5. To zaskakujące rozstrzygnięcie, bo wielu radnych mówiło o wprowadzeniu do uchwały poprawek łagodzących zapisy Strefy Czystego Transportu. Udało się jednak utrzymać zdecydowany kurs do ograniczania na krakowskich ulicach najstarszych pojazdów.
W trakcie sesji Rady Miasta Krakowa zgłoszono liczne poprawki. Część z nich miała liberalizować zapisy uchwały, ale były również i takie, które zaostrzały przepisy Strefy Czystego Transportu. Ostatecznie wprowadzono jedynie delikatne korekty jak np. przyjęcie za graniczną datę nie 1 stycznia, ale 1 marca 2023 roku, jako moment podziału na auta zarejestrowane przed lub po tej dacie. Będzie miało to znaczenie od 1 lipca 2024 roku, gdy zacznie obowiązywać I etap strefy.
Zakłada on, że pojazdy zarejestrowane przed 1 marca 2023 roku i wyposażone w instalację LPG będą musiały posiadać silnik spełniający co najmniej normę Euro 1 lub datę produkcji nie starszą niż 1992 rok. W przypadku diesli ma obowiązywać norma Euro 2 oraz rok produkcji nie starszy niż 1995 rok. Wiele zmieni się jednak dla osób, które w najbliższych miesiącach zdecydują się na zakup używanego auta i jego rejestrację po 1 marca. W tym przypadku do SCT (a więc de facto na teren Krakowa) nie będą mogły wjeżdżać pojazdy napędzane silnikami niespełniającymi co najmniej normy Euro 3 lub wyprodukowane przed 2000 rokiem, dla samochodów benzynowych i z instalacją LPG. W przypadku diesli będzie to norma Euro 5 lub rok produkcji od 2008 roku.
Największe zmiany czekają jednak mieszkańców Krakowa od 1 lipca 2026 roku, gdy zaczną obowiązywać pełne i tym samym najbardziej rygorystyczne zapisy Strefy Czystego Transportu. Zakładają one zniesienie wcześniejszego podziału na auta zarejestrowane przed lub po 1 marca 2023 roku.
Decyzja radnych nie wszystkim się jednak podoba. W ostatnich dniach przed magistratem odbył się protest mieszkańców, którzy domagali się wycofania procedowania uchwały i refleksji od radnych Krakowa. Argumentowali to ograniczaniem praw mieszkańców i wprowadzaniem podziału na osoby, które będzie stać na posiadanie nowoczesnego samochodu i te, które będą zmuszone zrezygnować z poruszania się samochodem. Tego typu zarzuty pojawiały się również w czasie trwania sesji RMK. Nie brakował głosów mówiących, że rygorystyczne zapisy Strefy Czystego Transportu mogą spowodować, że część osób mieszkających pod Krakowem, nie będzie mogła dojechać do pracy, do szkoły czy np. do szpitala. Zapisy będą bowiem obowiązywały nie tylko osoby zameldowane pod Wawelem, ale też gości przyjeżdżających do Krakowa z innych miejscowości.
Wielu mieszkańców zwraca również uwagę, że wprowadzenie SCT będzie wiązało się nie tylko z ograniczeniem ruchu samochodowego (co zakłada uchwała, będąc elementem walki o czyste powietrze w Krakowie), ale również zdecydowanie zwiększy obłożenie komunikacji miejskiej, która jednak już dziś ma spore problemy z zapewnieniem płynnego kursowania. W pamięci mamy problemy krakowskiego MPK sprzed kilku tygodni, gdy z powodu niewystarczającej liczby kierowców i motorniczych, konieczne było wprowadzenie modyfikacji rozkładów jazdy i ograniczanie części kursów. Pojawia się więc pytanie, jak miasto wprowadzając SCT zamierza umożliwić wszystkim mieszkańcom wysoką dostępność komunikacji za… przystępną cenę- szczególnie gdy władze Krakowa zapowiadają wyraźną podwyżkę cen biletów okresowych dla mieszkańców Krakowa.