„Szok! Uniwersytet Jagielloński zamienia się w agencję towarzyską! Przygotowuje ofertę wg. płci kulturowych. Pierwsza polska wyższa uczelnia, z historią od 1364 r. stosuje segregację studentów po neomarksistowsku” – napisała na Twitterze małopolska kurator oświaty Barbara Nowak i wywołała prawdziwą burzę. Na reakcję władz uczelni nie trzeba było długo czekać.
Wypowiedź kurator Nowak dotyczy badań prowadzonych na UJ w zakresie bezpieczeństwa i równego traktowania, które jest skierowane do studentów i osób przygotowujących rozprawy doktorskie. W ankiecie pojawiło się pytanie o płeć respondentów. Do wyboru jest kilka odpowiedzi: mężczyzna, kobieta, transkobieta, transmężczyzna, niebinarna oraz odmowa udzielenia odpowiedzi na to pytanie. Barbara Nowak uznała, że to segregowanie studentów i dopytywanie o seksualność, co nie jest zadaniem uczelni, która powinna odpowiadać jedynie za nauczanie.
Uczelnia tłumaczy, że celem badania – które ma w pełni charakter naukowy, jest określenie poziomu bezpieczeństwa i równego traktowania całej społeczności studenckiej i doktoranckiej UJ. Chodzi o ponad 38 tys. osób. Określenie płci jest o tyle istotne, że przejawy nierównego traktowania, czy dyskryminacji może opierać się właśnie na płci studentów. Nie ma to jednak na celu prowadzenia żadnej segregacji, a jedynie pomóc w opracowaniu przejrzystych i rzeczywistych wyników badania.
W środowisku akademickim zawrzało, bo wiele osób określa wypowiedź kurator jako nie na miejscu, a pojawiają się nawet określenia „skandalicznej wypowiedzi”, która nie przystoi osobie piastującej tak odpowiedzialne stanowisko i sprawującej nadzór nad procesem nauczania w naszym regionie.