fbpx
Sport

Wisła Kraków przegrywa z Rapidem Wiedeń, ale wciąż jest w grze o Ligę Europy

fot. Lubię Kraków

– Nie mamy się czego wstydzić, ale jest co żałować – tak pierwszy mecz drugiej rundy eliminacji Ligi Europy podsumował Kazimierz Moskal. Jego Wisła Kraków uległa na własnym stadionie Rapidowi Wiedeń 1:2, ale mecz mógł się podobać. Obie drużyny miały okazje do zdobycia większej liczby bramek i obu nie można odmówić zaangażowania oraz woli walki. Odrobić straty na obcym terenie będzie jednak niezwykle trudno.

Od początku było wiadomo, że Wisła Kraków nie jest faworytem tego spotkania. Wielu kibiców drżało nawet o wynik, obawiając się srogiej porażki Białej Gwiazdy. Nic takiego nie miało jednak miejsca.

Pierwszą bramkę w 37. minucie zdobył Jansson, ale to nie załamało piłkarzy Wisły Kraków, wręcz przeciwni- zawodnicy Białej Gwiazdy zwarli szyki i do odrabiania strat. Piłkarze Kazimierza Moskala stwarzali sobie swoje okazje, ale do końca pierwszej połowy nie udało im się zdobyć wyrównującej bramki. Pod koniec pierwszej części gry Bendeguz Bolla zobaczył jeszcze czerwoną kartkę i było już wiadomym, że w drugiej połowie Rapid Wiedeń będzie grał w 10.

Druga połowa rozpoczęła się od kolejnych ataków, blisko zdobycia bramki był m.in. Angel Rodado, ale bramkarz z Austrii poradził sobie z tą interwencją, choć miał trochę problemów. Zawodnicy obu drużyn toczyli zaciekły bój w środku pola i stwarzali sobie dogodne sytuacje bramkowe, ale w przypadku Wisły brakowało odrobiny szczęścia i ostatecznego wykończenia.

Szczęście sprzyjało wiedeńczykom w 53. minucie, gdy Matthias Seild huknął z dystansu, a piłka odbiła się od słupka i uderzyła w drugi, a następnie wpadła do bramki i było już 0:2. Ponownie to Wisła musiała się zmobilizować i ruszyć do ataku. Rapid dobrze ustawiał jednak swoją linię obrony i kolejne próby zdobycia bramki kończyły się niepowodzeniem. Dopiero w 79. minucie podczas zamieszania pod bramką, samobójczego gola zapisał na swoim koncie Maximilian Hofmann i było 1:2. Do ostatniej sekundy Wiślacy starali się wyrównać wynik spotkania, ale mimo kilku okazji ostatecznie nie udało się zdobyć drugiej bramki. Do Wiednia Wisła Kraków jedzie więc ze stratą bramki, ale po dobrym i widowiskowym spotkaniu, w starciu na obcym terenie Biała Gwiazda nie jest zatem bez szans.