fbpx
Sport

Wisła Kraków znokautowana przez Cercle Brugge. Rewanż to tylko formalność?

Niespodzianki nie było… Wisła Kraków najprawdopodobniej żegna się z Ligą Konferencji po tym, jak „uległa” 1:6 Cercle Brugge. Założenie było takie, by powalczyć o dobry wynik, który w rewanżu da realne szanse na awans. Teraz jednak nadzieja na kolejną fazę rozgrywek europejskich niemal zgasła, bo odrobić takie straty, w dodatku na terenie rywali będzie niezwykle trudno, by nie mówić o prawdziwym cudzie.

Podopieczni Kazimierza Moskala w poprzedniej rundzie udowodnili, że potrafią podnosić się z ciężkich sytuacji i odrabiać straty, by ostatecznie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tyle tylko, że tym razem od początku było wiadomo, że rywal jest dużo trudniejszy i zwycięstwo nie będzie wcale łatwe. Niewiele osób spodziewało się jednak, że Belgijski zespół „przejedzie się” po Wiśle Kraków.

Mecz rozpoczął się od solidnego tąpnięcia przy Reymonta, bo już w 8. minucie Cercle Brugge prowadziło 1:0, by zaledwie 3 minuty później podwyższyć wynik spotkania na 2:0. Kolejne bramki padały w 36, 47, 55 i 82. minucie, a bramkę honorową w 84. minucie zdobył Rodado. Trudno jednak mówić o bronieniu honoru przy tak wysokiej porażce, która w rewanżu stawia Wiślaków na straconej pozycji, choć jak mawiała legenda, „dopóki piłka w grze…”