Miała trafić przed ołtarz, powiedzieć swojemu narzeczonemu sakramentalne „tak”, ale zamiast na salę weselną pojechała do… aresztu. 30-letnia Polska poszukiwana listem gończym została zatrzymana przez strażników granicznych na lotnisku w Balicach. Na ślub będzie więc musiała poczekać… 3 miesiące.
Kobieta w przeszłości kilkukrotnie zadrwiła z wymiaru sprawiedliwości. Najpierw w 2019 roku wymusiła pierwszeństwo i spowodowała kolizję z motocyklem, za co sąd zasądził jej karę 100 złotych grzywny, której kobieta jednak nie zapłaciła, przez co wyrok zmienił się na dwa dni pozbawienia wolności. Kolejnym krokiem była jazda pod wpływem alkoholu, za co usłyszała wyrok sześciu miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych. Nie mogła również przez trzy lata prowadzić samochodu i została zobligowana do zapłaty kary pieniężnej. I tym razem jednak nie egzekwowała wyroku sądu- zdecydowała się wyjechać do Londynu.
Sąd na wniosek kuratora zdecydował o zasądzeniu kary zastępczej polegającej na 90 dniach bezwzględnego pozbawienia wolności. Do tego doszły również wcześniej zasądzone 2 dni aresztu, w sumie 92 dni, które cierpliwie czekały na 30-latkę.
Kobieta po kilku latach wróciła do Polski i na lotnisku została zatrzymana przez straż graniczną. 30-latka nie miała lub nie chciała mieć świadomości, że w Polsce wydano za nią list gończy i była kompletnie zaskoczona zatrzymaniem. Ostatecznie jednak zamiast na ślub, została przewieziona do aresztu, gdzie odbędzie zasądzoną karę.