fbpx
Kraków

Zwłoki zwierząt na rondzie Hipokratesa. Zagadkowa śmierć kotki i psa

fot. KTOZ

Pozostałości zwłok dwóch zwierząt odkryli przypadkowi przechodnie przy rondzie Hipokratesa w Nowej Hucie. Jedne z nich były zmumifikowane, drugie w znacznym stopniu rozkładu. Inspektorom udało się ustalić, że to szczątki yorka oraz kotki, która w dodatku posiadała oznaczenie specjalnym czipem, dzięki czemu łatwo można namierzyć właścicieli. 

Przypadkowi przechodnie zaalarmowali inspektorów KTOZ, że tuż przy torowisku tramwajowym na rondzie Hipokratesa znajduje się pudełko ze zwłokami zwierzęcia. Tuż obok miały leżeć rozrzucone szczątki kolejnego zwierzęcia. Nie wiadomo jednak dlaczego zwłoki znalazły się w centrum osiedla i w jaki sposób zginęły zwierzęta. 

Inspektorzy po krótkich oględzinach na miejsce wezwali również policję. Pojawiło się bowiem podejrzenie, że zwierzęta mogły zostać celowo okaleczone i porzucone w tym miejscu. Szybko okazuje się jednak, że obecność szczątków psa i kota jest dużo bardziej zagadkowa. Po numerze czip udaje się bowiem ustalić, że miejsce zamieszkania właścicieli kotki znajduje się kilkanaście kilometrów dalej. Inspektorzy postanawiają się skontaktować z właścicielem wskazanym w bazie danych, który poinformował, że jego kotka zginęła pod kołami samochodu jakiś czas temu. Ciało zostało odkryte podczas poszukiwań zwierzaka w okolicy jego zamieszkania. Na miejsce wezwano miejskie służby, które miały zabrać szczątki kota- i rzeczywiście, inspektorzy ustalają, że taka interwencja miała miejsce- w jaki zatem sposób zwłoki znalazły się kilkanaście kilometrów dalej? To wyjaśnić ma policja, choć trudno mówić o jakimkolwiek przestępstwie. 

Poniżej prezentujemy pełną relację inspektorów KTOZ obecnych na miejscu zdarzenia: 

„Z pamiętnika inspektora relacjonują Adam i Filip.

Wieczór w środku tygodnia, tuż przed wolnym dniem. Pomimo zachodzącego słońca, żar bezlitośnie leje się z nieba.
Sceneria jak z teatru – Rondo Hipokratesa w Krakowie – masa pieszych i samochodów, kursujące co chwilę tramwaje… A tuż przy torowisku, ktoś z przechodzących dokonuje makabrycznego odkrycia: zwłoki dwóch zwierząt, jedne zapakowane „elegancko” w białe pudełko z logo znanej firmy obuwniczej i w plastikowy worek, drugie – walające się kilka metrów dalej, prawie na torach…
Ja już dawno w dresach, po obiadokolacji, odbieram telefon od Adama, który pyta, czy mógłbym dołączyć do niego na interwencji. Zrzucam błyskawicznie wygodny dres i czym prędzej udaję się na miejsce. Po drodze dowiaduję się, że dojeżdża tam już również kierowca ze schroniska, a chwilę przede mną dociera Adam.

Już razem z kierowcą schroniskowym i z Policją oglądamy makabryczne znalezisko. Jedne zwłoki są już zmumifikowane – po rozmiarach, uzębieniu i resztkach sierści na wyschniętej na wiór skórze, stwierdzamy, że znalezione ciałko należało do yorka.

Drugie zwłoki są już bardziej „wymowne i czytelne” – szylkretowa kotka, dosyć młoda, która w dodatku oznakowana jest zarejestrowanym czipem. Dowiadujemy się, jaki był jej adres zamieszkania – ten wskazany przez czip znajdował się kilkanaście kilometrów dalej. Czy właściciel oszalał, zrobił krzywdę kotce i potem starał się pozbyć dowodu? A może kto inny postanowił, poprzez porzucenie zwłok tak daleko, zatrzeć za sobą ślady? Co jednak tuż obok robi zmumifikowane ciało yorka? Zanim sami zaczniemy wyjaśniać sprawę, przekazujemy te informacje obecnej na miejscu Policji – tutaj pełen profesjonalizm: na miejscu pojawiają się technicy policyjni, którzy sporządzają stosowną dokumentację. Ciało kotki zostaje zabezpieczone do ewentualnej sekcji zwłok, my dostajemy jeszcze kontakt do prowadzącego sprawę komisariatu i wracamy do domów. Dwa dni później na adres „zameldowania” kotki jedzie dwoje inspektorów. Tam dowiadują się, że kotka zginęła pięć dni przed znalezieniem ciała.

Rozmawiamy z właścicielem, który mówi, że jego kotka została zabita przez samochód – na maleńkiej, wąziutkiej, spokojnej wydawałoby się uliczce, znajdującej się tuż przy ogromnym terenie zielonym. Kiedy kotka nie wróciła do domu, właściciel zaczął jej szukać i wtedy okazało się, że nieświadomi jej miejsca zamieszkania sąsiedzi, tego samego dnia wezwali adekwatne służby po ciało kotka – inspektorzy sprawdzają – faktycznie taka interwencja miała miejsce wskazanego dnia.

Zgodnie z regułami gry – jeden z obecnych na miejscu inspektorów składa zeznanie na policji, przy ustalonych faktach nie ma jednak możliwości, żeby sprawa nosiła znamiona przestępstwa z Ustawy o Ochronie Zwierząt. Pozostają jednak pytania bez odpowiedzi – co się działo z ciałem kota w ciągu pięciu dni pomiędzy jego odebraniem przez służby, a jego odnalezieniem kilkanaście kilometrów dalej? Jakim cudem w tym samym miejscu znalazły się zwłoki pieska, najwyraźniej starsze?
Zwrócimy się do służb odpowiedzialnych za odbiór zwłok zwierząt o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji”.