Jest nagły zwrot w sprawie wyburzenia wiaduktu kolejowego na ul. Grzegórzeckiej. – W związku z wątpliwościami dot. uchylenia wpisu wiaduktu na ulicy Grzegórzeckiej w Krakowie do rejestru zabytków na wniosek PKP S.A., zdecydowałam o wznowieniu postępowania w tej sprawie – napisała na Twitterze wiceminister kultury i generalny konserwator zabytków Magdalena Gawin.
To oznacza, że sprawa wyburzenia wiaduktu na ul. Grzegórzeckiej, która w ostatnich tygodniach ponownie wzbudziła sporo kontrowersji, nie została przesądzona. To spory problem dla PKP, które planowało jak najszybsze wyburzenie obiektu, a następnie poszerzenie torów i odbudowanie wiaduktu na wzór obecnie istniejącego, przy wykorzystaniu częściowo odzyskanych materiałów. To kolejny- niezwykle istotny jak przekonują kolejarze, element wielkiej inwestycji realizowanej w Krakowie, która w niedalekiej przyszłości ma zrewolucjonizować i zdecydowanie upłynnić ruch kolejowy nie tylko w Krakowie, ale w całym regionie.
– Liczę, że do czasu ostatecznego wyjaśnienia sprawy PKP S.A. powstrzyma się od nieodwracalnych, niszczących działań przy wiadukcie – dodała Gawin.
Wiadukt został wpisany do rejestru zabytków już w 1989 r. Do tej pory nikt nie miał wątpliwości na temat jego wartości historycznej oraz walorów architektonicznych. Wszystko zmieniło się, gdy PKP zaczęła realizować ogromną inwestycję. Szybko okazało się, że wiadukt nie ma wystarczającej przepustowości, a realizacja zadania przy zachowaniu obecnego kształtu obiektu i procedur wyznaczonych przez małopolskiego konserwatora zabytków, byłoby nie tylko długotrwałe, ale przede wszystkim… bardzo kosztowne. Zdecydowanie szybciej i bardziej opłacalnie jest zdaniem PKP zburzenie, a następnie odtworzenie wiaduktu na nowej konstrukcji nośnej.
Po podjęciu decyzji o wykreśleniu obiektu z rejestru zabytków oraz odwołaniu dotychczasowej małopolskiej konserwator zabytków, która podjęła walkę o uratowanie obiektu, stało się jasne, że wiadukt niebawem zostanie rozebrany. Potwierdzać to miały również słowa samej Magdaleny Gawin, która przekonywała, że wypracowane przez zespół specjalistów (powołanych do określenia procedur mających na celu realizację inwestycji planowanej przez PKP bez konieczności rozbierania obiektu) nie gwarantowały, że po wykonaniu prac przez PKP obiekt będzie nadal nadawał się do użytku. Skąd więc nagły zwrot w tej sprawie?
Tego nie wiadomo, ale nieoficjalnie mówi się, że o wstrzymaniu decyzji o wykreśleniu wiaduktu z rejestru zabytków miały zdecydować krytyczne głosy płynące nie tylko ze strony mieszkańców Krakowa, ale również miejskich aktywistów i środowisk samorządowych, które wyraźnie skrytykowały plany PKP S.A. Kolejarze tymczasem przekonują, że rozbudowa wiaduktu jest konieczna dla dokończenia realizowanej już w Krakowie inwestycji, która będzie miała znaczenie dla rozwoju całej Polski południowej.