Obostrzenia związane z czwartą falą pandemii koronawirusa są nieuniknione – przekonują specjaliści. W ostatnich tygodniach zaczęły się potwierdzać czarne scenariusze przewidujące gwałtowny wzrost liczby przypadków COVID-19. Pocieszające są sygnały docierające od polityków obozu rządzącego, że nie ma możliwości tak twardych obostrzeń, jak w ubiegłym roku. To nie oznacza jednak braku poważnych ograniczeń, które wpłyną na nasze życie. Najprawdopodobniej będą one miały jednak charakter lokalny i dotkną głównie osób niezaszczepionych.
Dziś Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 684 nowych przypadkach COVID-19. Najwięcej zakażeń wykryto w woj. Mazowieckim (149), Lubelskim (118), Podlaskim (59) oraz Małopolskim (59). Jeszcze wczoraj ministerstwo informowało o 1090 przypadków, a w piątek było to 1362 nowe zakażenia. Wraz ze wzrostem nowych przypadków rośnie również liczba zgonów oraz zajętość łóżek w szpitalach.
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska poinformował, że należy spodziewać się restrykcji o charakterze lokalnym. Regionalizacja obostrzeń będzie odbywała się według wcześniej znanego już schematu i podziału na regiony o kolorach: zielonym, żółtym i czerwonym. Zmienią się jednak warunki przydzielania powiatów do poszczególnych stref. Decydowała będzie nie tylko liczba zakażonych osób, ale również osób niezaszczepionych. Wiceminister Kraska nie wykluczył wprowadzenia zakazu zgromadzeń, organizowania imprez towarzyskich, ale również wprowadzenia nauczania zdalnego i hybrydowego w szkołach, a także powrót do limitów osób w miejscach publicznych takich jak kina czy restauracje.
Nieoficjalnie mówi się, że nie ma jednak mowy o całkowitym lockdownie, który znamy z ostatnich miesięcy. Rząd liczy ponadto, że uda się zmobilizować osoby, które do tej pory nie przyjęły ani jednej dawki szczepionki. Statystyki nie pozostawiają jednak złudzeń – tempo szczepień spada. Specjaliści zauważają, że wszystkie osoby, które były przekonane o słuszności szczepienia, skorzystały już z tego rozwiązania. Teraz trwa walka o przekonanie nieprzekonanych, którzy poddają w wątpliwość skuteczność szczepionki i zwracają uwagę na liczne NOP występujące po przyjęciu preparatów oraz konieczność podawania kolejnych dawek. Nie bez znaczenia są również pojawiające się, nowe badania, które wykazują na mniejszą, niż początkowo zakładano skuteczność szczepionek i nie chronią również przed transmisją wirusa przez osoby zaszczepione.
Do tej pory w Polsce zaszczepiło się w pełni blisko 19 mln osób, ale wyliczenia specjalistów z zakresu wirusologii wskazują, że do uzyskania odporności populacyjnej, konieczne jest zaszczepienie co najmniej 70 proc. z 38 mln mieszkańców, co przy obecnym tempie szczepień wydaje się scenariuszem mało prawdopodobnym.