fbpx
COVID

Sanepid nie miał prawa wysyłać kobiety na kwarantannę na podstawie… e-maila

fot. Daniel Bone z Pixabay

Sanepid nie dopełnił swoich obowiązków, wysyłając mieszkankę Krakowa na kwarantannę… na podstawie wiadomości e-mail- tak zdecydował Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie. Chodzi o sprawę z ubiegłego roku, gdy sanepid zdecydował o przymusowym pobycie kobiety o inicjałach J.B. w hotelu covid’owym ze względu na jej rzekomy kontakt z osobą zakażoną. Tyle tylko, że kobieta zaprzeczyła i zaskarżyła decyzję sanepidu. 

Sprawa rozpoczęła się we wrześniu ubiegłego roku. Pracownik jednego z krakowskich szpitali poinformował sanepid o pozytywnym wyniku jednej z pacjentek na obecność wirusa SARS-COV-2.  Znalazła się tam również informacja o osobach, które miały mieć kontakt z zakażoną. Wśród wskazanych osób była kobieta o inicjałach J.B., która miała siedzieć na tej samej kanapie co osoba z potwierdzoną obecnością koronawirusa. 

Na tej właśnie podstawie sanepid zdecydował o umieszczeniu kobiety na przymusowej kwarantannie od 13 do 22 września 2020 roku w miejscu zbiorowej kwarantanny w jednym z hoteli. Kobieta nie zgodziła się jednak z taką decyzją, tłumacząc, że wbrew ustaleniom szpitala nie miała bezpośredniego kontaktu z zakażoną. Sanepid podtrzymał jednak swoją decyzję, a J.B. skierowała sprawę do sądu. Ten ocenił, że w II instancji sanepid powinien rozpoznać sprawę merytorycznie i przede wszystkim ustalić, czy rzeczywiście kierowana na kwarantannę była obecna w wyznaczonym terminie w szpitalu i miała bezpośredni kontakt z zakażoną. Sama informacja mailowa od jednego z pracowników szpitala to za mało, by kierować kogoś na przymusową kwarantannę – ocenił sąd. Dodatkowo sanepid powinien wezwać skarżącą do złożenia obszernych wyjaśnień lub uzyskać informacje od szpitala, w którym miało dojść do kontaktu. 

Teraz sanepid będzie musiał zapłacić J.B. blisko 700 złotów i ponownie rozpatrzyć sprawę w uzupełnieniu o brakujące informacje. Wyrok WSA jest prawomocny.