250 pracowników krakowskiego oddziału spółki Aptiv straciło pracę w ciągu zaledwie kilku minut. O zwolnieniu dowiedzieli się z maila od swoich liderów, a na opuszczenie budynku mieli zaledwie nieco ponad godzinę. – To optymalizacja podstaw biznesowych – przekonują przedstawiciele spółki, a krakowscy posłowie zapowiadają kontrolę.
W mediach społecznościowych pojawiły się wczoraj relacje pracowników firmy, którzy- jak gdyby nigdy nic, przyszli rano do pracy, a około południe dostali maile z informacją o zwolnieniu z pracy i z obowiązku świadczenia pracy oraz nakaz opuszczenia siedziby firmy.
Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że zwolnienia dotknęły zarówno doświadczonych, jak i nowych pracowników oraz tych z doskonałymi wynikami, jak i zwykłych, szeregowych pracowników. O planowanych zwolnieniach mieli nie wiedzieć nawet liderzy zespołów, którzy o konieczności rozesłania do swoich podwładnych informacji o zwolnieniu, dowiedzieli się o poranku i byli tym tak samo zaskoczeni, jak i zwalniani pracownicy.
Posłanka Daria Gosek-Popiołek zapowiedziała już, że złoży wniosek o kontrolę spółki. Sprawdzane ma być m.in. czy Aptiv złożył odpowiednie informacje dot. planowanych zwolnień w Urzędzie Pracy, czego wymagają przepisy. Jednocześnie spółka w komunikacie zapewnia, że będzie się starała zadbać o zwalnianych pracowników w okresie przejściowych i zaproponuje odprawy, które „są zgodne z rynkiem”.
Według dostępnych informacji, w krakowskim oddziale było do tej pory zatrudnionych 5,5 tys. osób, w tym 2 tys. inżynierów oraz ponad tysiąc specjalistów korporacyjnych. Zwolnienie w tak dużej liczbie oznacza, że na rynku pojawi się większe zagęszczenie osób poszukujących nowego zatrudnienia.