„To absurd” – tak rzeczniczka prezydenta Jacka Majchrowskiego komentuje zarzuty, które wczoraj prezydent usłyszał w krakowskiej prokuraturze. Chodzi o niedopełnienie obowiązków służbowych przez funkcjonariusza publicznego, w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Majchrowski z zarzutami się nie zgadza, bo jak podkreśla jego rzeczniczka, o przyznaniu dotacji decyduje nie prezydent, a … Rada Miasta Krakowa.
Sprawa, w której prezydent Jacek Majchrowski usłyszał zarzuty, dotyczy kamienicy na rogu ul. Wiślnej i Gołębiej, która należała do Biura Rozwoju Krakowa- prywatnej firmy architektonicznej, którą kierowali syn i mąż byłej już wiceprezydent Krakowa Elżbiety K., która już we wrześniu 2021 roku wraz z czterema innymi osobami usłyszała zarzuty w tej sprawie.
W ciągu pięciu lat między 2013-2018 firma miała otrzymać z budżetu Krakowa w sumie 1,2 mln złotych na prace konserwatorskie i budowlane w zabytkowej kamienicy. To właśnie faworyzowanie BRK miało być przedmiotem śledztwa prokuratury i powodem zarzutów dla prezydenta Jacka Majchrowskiego.
Zanim jednak sąd zdecyduje, czy zarzuty są zasadne, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, kto przyznaje dotacje dla podmiotów starających się o tego typu wsparcie. Okazuje się bowiem, że wnioski w pierwszej kolejności trafiają do zespołu konserwatorów działającego przy Wydziale Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Krakowie, które opiniuje wnioski, a następnie są one przekazywane do Rady Miasta Krakowa, która głosuje za bądź przeciw przyznaniu środków konkretnym podmiotom. Prezydent w tym wypadku jest jedynie władzą wykonawczą i decyzję radnych podpisuje.
Trudno więc ocenić, na którym etapie Jacek Majchrowski miał wpływać na proces decyzyjny i faworyzować Biuro Rozwoju Krakowa. Nieco mniej wątpliwości dotyczy Elżbiety K., która piastując stanowisko wiceprezydenta Krakowa, miała nakłaniać urzędników do faworyzowania prywatnych firm. Będzie też odpowiadała za nieprawidłowości przy uchwalaniu planów zagospodarowania, czy wydawania warunków zabudowy i pozwoleń na budowę.
