Przetarg na wynajem miejsc postojowych dla dorożek na Rynku Głównym jest, ale konsultacji nie było. A tak obiecywał – mówią kąśliwie aktywiści, którzy wczoraj protestowali w tej sprawie przed gmachem Urzędu Miasta Krakowa. Przypominają bowiem, że jeszcze w kampanii wyborczej Aleksander Miszalski mówił, że będzie wsłuchiwał się w głos mieszkańców i konsultował z nimi m.in. temat dorożek. Takich konsultacji jednak nie było, jest za to przetarg.
Pod koniec października ogłoszono przetarg na wynajem miejsc postojowych dla dorożek na Rynku Głównym w Krakowie. Wywołało to niemałe zdziwienie i oburzenie części mieszkańców i aktywistów, którzy myśleli, że prezydent Aleksander Miszalski wysłucha ich uwag i protestów w obronie zwierząt.
Aktywiści od lat domagają się ograniczenia liczby dorożek, a nawet całkowitego zakazu ich postoju na płycie Rynku Głównego. Zarzutem jest brak dbałości o kondycję zwierząt, które bez względu na pogodę (wyjątkiem są tylko upały, gdy miasto zamyka postój dorożek) stoją na rynku w oczekiwaniu na turystów, którzy z poziomu dorożki chcą zobaczyć miasto.
Piłeczkę odbijają dorożkarze, którzy przekonują, że zwierzęta są zadbane, traktowane jak członkowie rodziny, pod stałą opieką weterynaryjną- na co zresztą przedstawiają odpowiednią dokumentację i zaświadczenia.
Miasto odpowiada, że żadnego odwołania przetargu nie będzie i nie pomogą tu żadne protesty aktywistów. Ci z kolei w Internecie nie szczędzą słów krytyki pod adresem Aleksandra Miszalskiego, który ich zdaniem pominął konsultacje społeczne, które zapowiadał jeszcze w czasie swojej kampanii wyborczej. W odpowiedzi aktywiści zapowiadają kolejne manifestacje w tej sprawie, które odbędą się zarówno dziś, jak i jutro. Mają nadzieję, że w końcu głos ich niezadowolenia dotrze do prezydenta, który zdecyduje o odwołaniu procedury przetargowej.