Mieszkańcy Nowej Huty od dawna ostrzegali, że skrzyżowanie al. Róż z ul. Rydza-Śmigłego to miejsce niebezpieczne – szczególnie dla pieszych. Już w lutym Justyna Mądro, zwróciła się do władz miasta z wnioskiem o ustawienie znaku STOP. To nie była pierwsza interwencja w tej sprawie.
Odpowiedź, jaką otrzymała może szokować. Urzędnicy odmówili postawienia znaku STOP, argumentując, że „zastosowanie znaku B-20 w miejscu niewymagającym prowadzi do jego deprecjacji”.
14 kwietnia, niecałe dwa miesiące później, na tym właśnie skrzyżowaniu doszło do dramatycznego wypadku. 24-letni kierowca wymusił pierwszeństwo i zderzył się z autobusem MPK. Pojazd uderzył w drzewo. 19 osób trafiło do szpitala, w tym cztery z poważnymi obrażeniami.
– Jeśli uważacie, że deprecjacja znaku STOP jest ważniejsza niż życie dziecka, które codziennie przechodzi tędy do Szkoły Podstawowej nr 105 – to nie wiem, jakimi argumentami jeszcze przemawiać – napisała Justyna Mądro w odpowiedzi do urzędników. Jak przypomina, w tej lokalizacji regularnie dochodzi do wypadków, a kierowcy nagminnie przekraczają prędkość.
Co więcej, mieszkańcy zwracają uwagę, że wcześniejszy projekt zmian organizacji ruchu z 2022 roku stracił ważność i nie został wdrożony. Nowy, z numerem IR-02.7221.474.2024, także od miesięcy czeka na realizację – ale konkretna data jego wprowadzenia nie została podana.
Tymczasem cierpliwość społeczności lokalnej się wyczerpuje. Jak mówią – nie chcą czekać na tragedię śmiertelną, by ktoś w końcu zareagował.