fbpx
Kraków

To nie koniec sprawy kładki łączącej Kazimierz z Ludwinowem

Fot. Wizualizacja: Biuro Projektów Lewicki Łatak Sp. z. o. o. Sp. K.

Mimo podpisania umowy na budowę kładki nad Wisłą łączącej Kazimierz z Ludwinowem część krakowskich radnych nie zamierza składać broni i walczy przeciwko powstaniu tej infrastruktury. Do rajców trafił projekt uchwały w tej sprawie.

Przypomnijmy, na początku października pisaliśmy, że na nic się zdały protesty i petycje mieszkańców Krakowa – podpisano umowę na budowę kładki pomiędzy Kazimierzem i Ludwinowem.

Tymczasem w połowie tego miesiąca do biura rady miejskiej w Krakowie trafił projekt uchwały „W sprawie ustalenia kierunków działania dla Prezydenta Miasta Krakowa zaniechania realizacji inwestycji 'Kładka pieszo-rowerowa Kazimierz – Ludwinów'”.

– Planowana kładka byłaby ingerencją w panoramę miasta wpisanego na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, przesłaniając widok na dwa obiekty o niezwykłej wartości dla naszego dziedzictwa historycznego: Wawel i Skałkę – jakże ważne symbole nie tylko krakowskiej, ale też polskiej i chrześcijańskiej tożsamości, miejsca pochówku wielkich Polaków. Ten argument podnoszony był w negatywnej opinii Narodowego Instytutu Dziedzictwa oraz (uchylonej później) odmownej decyzji małopolskiej Konserwator Zabytków – argumentują przeciwnicy budowy kładki.

Jak opisują, „tutaj – szczęśliwie jeszcze – spokój zielonej oazy i miejsca historycznej zadumy łączą się i tworzą unikatową niszę krakowskiego genius loci, magiczny zakątek, w którym zatrzymał się czas dawny, toczy się współczesne życie, a który mamy nadzieję ochronić dla przyszłych pokoleń”.

– Wszystko to jest poważnie, a nawet śmiertelnie zagrożone. Budowa kładki, a de facto monstrualnej struktury, będącej obcym wtrętem w historyczną tkankę miasta, spowodowałyby nieodwracalną dewastację bezcennej zieleni, wyjątkowego charakteru miejsca, pozbawienie mieszkańców jednego z ostatnich miejsc wytchnienia w naszej dzielnicy i na krakowskim brzegu Wisły. Co więcej, to kosztowne przedsięwzięcie, które pochłonie ponad sto milionów złotych, w tym ogromną kwotę z pustej, jak słyszymy, kasy miasta, nie stanowi w żadnej mierze inwestycji priorytetowej w perspektywie życiowych potrzeb mieszkańców, czemu wielokrotnie dawali już wyraz, protestując przeciwko budowie kładki w tym miejscu i w tym kształcie – dodają autorzy projektu.

Ostatecznie o tym, czy większość rady upoważni prezydenta miasta do zrezygnowania z budowy przeprawy, zadecydują rajcy prawdopodobnie podczas październikowej sesji rady.