Krakowscy strażnicy miejscy rozpoczęli już tegoroczne kontrole systemów grzewczych w naszych domach. Już teraz wiadomo jednak, że będzie ich mniej niż przed rokiem. Mają za to trafiać w konkretne lokalizacje tam, gdzie ryzyko spalania śmieci czy innych niedozwolonych paliw, jest największe.
W październiku strażnicy miejscy zapukali do 286 nieruchomości. Ujawniono przy tym 9 wykroczeń polegających na zasilaniu instalacji grzewczych nieodpowiednimi lub szkodliwymi paliwami. W trzech przypadkach nałożono mandaty karne w wysokości 500 złotych, przygotowano jednak także dwie notatki pod wniosek do sądu, a 4 właścicieli posesji zostało pouczonych.
W tym sezonie grzewczym strażnicy miejscy z Referatu Kontroli Odpadów, Wydziału Dowodzenia oraz strażnicy Sekcji Ekologicznych odwiedzą w sumie 3 tys. lokalizacji. To o ponad połowę mniej niż przed rokiem, gdy strażnicy dotarli do 7 tys. nieruchomości. Skąd tak wyraźny spadek liczby kontroli? Urzędnicy przekonują, że tegoroczne kontrole mają być zdecydowanie lepiej zaplanowane. Na ograniczenie liczby kontrolowanych lokalizacji pozwala także nowoczesny sprzęt.
Strażnicy miejscy mają do swojej dyspozycji nie tylko monitor pyłu zawieszonego czy kamery termowizyjne, ale również drony pomocne w wyznaczaniu podejrzanych lokalizacji. To właśnie tam w pierwszej kolejności strażnicy będą kierowali swoje kroki. Dodatkowo na swoje interwencje będą dojeżdżali samochodem elektrycznym, dbając o środowisko, które zdaniem urzędników krakowskiego magistratu, z roku na rok ma się coraz lepiej.
Z danych przekazanych przez magistrat wynika, że jakość powietrza w stolicy Małopolski stopniowo się poprawia. W ubiegłym roku nie przekroczyliśmy bowiem normy rocznej w odniesieniu do pyłu zawieszonego PM10. Potwierdzać to mają również dane z ostatnich pięciu lat. W 2015 roku w sezonie zimowym średnie stężenie pyłu zawieszonego PM10 wyniosło 54 µg/m3, podczas gdy w 2019 roku było to 35 µg/m3. W danych magistratu nie ujęto jednak pyłu zawieszonego PM 2.5.
fot. Pixabay