fbpx
Na sygnale

Jest zgoda na przesłuchanie pieszego, który mógł zginąć w wypadku na moście Dębnickim

fot. Telewizja Kraków

Jest zgoda na przesłuchanie świadka tragicznego wypadku na moście Dębnickim, w którym zginęło czterech młodych mężczyzn, w tym kierujący pojazdem Patryk P. Do tej pory przesłuchanie mężczyzny nie było możliwe, gdyż nie jest on obywatelem Polski i pochodzi z kraju spoza Unii Europejskiej. Konieczne więc było wystąpienie o specjalną zgodę.

Od początku postać świadka budziła ogromne kontrowersje i podziały wśród osób wypowiadających się na temat wypadku. Część wskazywała, że to właśnie mężczyzna, który w niedozwolonym miejscu próbował przejść przez al. Trzech Wieszczów na wysokości Jubilata, był główną przyczyną wypadku. W ich ocenie, wchodząc na jezdnię, miał on przestraszyć kierującego osobowym Renault Patryka P., który chcąc uniknąć potrącenia pieszego, stracił panowanie nad pojazdem, a następnie uderzył w słup oświetleniowy i dachując spadł z mostu Dębnickiego na bulwar nad Wisłą, gdzie w dodatku pojazdu uderzył jeszcze w betonowy murek.

Ustalenia śledczych przeczą tej wersji wydarzeń. Okazało się bowiem, że w chwili wypadku Patryk P. nie tylko pędził swoim samochodem ok. 150 km/h, ale w poślizg wpadł już na ok. 40 metrów przed miejscem, gdzie znajdował się mężczyzna wchodzący na jezdnię. Nie bez znaczenia jest również fakt, że Patryk P. w chwili wypadku miał we krwi 2,3, a w moczu 2,6 promila alkoholu.

By uzupełnić ustalenia, policja wystąpiła do zagranicznych organów sprawiedliwości o wyrażenie zgody na przesłuchanie mężczyzny, który według policji miał przebywać w Krakowie tylko tymczasowo, w charakterze turysty. Po całym zdarzeniu wrócił do swojego kraju i tym samym nie było możliwości, by wezwać go bezpośrednio na przesłuchanie.

Zgoda została jednak udzieloną, a policja ma już wyznaczony termin przesłuchania. Śledczy zapewniają, że mężczyzna będzie przesłuchiwany w charakterze świadka i nie grożą mu żadne poważne konsekwencje prawne. Nie ma więc obaw, że usłyszy on zarzuty bądź trafi do aresztu. Jego zeznania mogą jednak okazać się bardzo cenne w kontekście ustalenia wszystkich szczegółów dotyczących wypadku.